Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

nie mam czasu na jego brak

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 447
Komentarzy: 3
Założony: 30 października 2016
Ostatni wpis: 1 listopada 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
terja

kobieta, 32 lat,

171 cm, 64.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 listopada 2016 , Komentarze (1)

Wczoraj nie zdążyłam napisać, ale dzień umiarkowanie udany, bo to było mniej więcej tak:

śniadanie: dwa maślane rogaliki małe 
obiad: wegańska tortilla ze szpinakiem i grzybami + trzy surówki
kolacja: deser Monte + bułka z hummusem 
w międzyczasie: kilka mandarynek

Nie wygląda to bardzo źle mam nadzieję, poćwiczyłam też, pochodziłam. Popatrzyłam w lustro. Dzisiaj nie będzie lepiej, jeśli chodzi o jedzenie, bo nie zrobiłam udanych zakupów. Dzisiaj nie będzie lepiej, jeśli chodzi o wszystko, bo zamiast robić robić w życiu i robić, to konstruuję latające maszyny we śnie, które nie potrafią skręcać. Tylko do góry. Ciągnie. A gdyby tak do góry nogami spojrzeć, to co? To zobaczyć samą naturę, nic więcej. 

Dzisiaj już wstawię co ćwiczę. Wczoraj tylko brzuch.

Na dobry początek zaczynam od dzisiaj to wyzwanie:

30 października 2016 , Komentarze (2)

Niedługo zaczyna się nowe i czuję potrzebę, aby ciało współgrało z psychiką. Obecnie nie współgra. Wręcz rozgrywa wojnę z lustrem. Wręcz rzuca się w oczy i w nich nie mieści, bo forma jest nieodpowiednia. Nie, wydaje mi się nieodpowiednia, ale będzie lepiej. Mam dwa tygodnie na schudnięcie co najmniej dwóch kilogramów. Potem dwa tygodnie na schudnięcie kolejnych co najmniej dwóch kilogramów. A potem jeszcze dwa na jeszcze dwa i prawie będę opisywana odpowiednią cyfrą, taka matematyka. I wygląd też mam nadzieję się poprawi. Mam szansę. Wiem, że potrafię sobie odmówić tego co trzeba, że nie potrzebuję żadnych specjalnych diet, że potrafię się trzymać ćwiczeń, gdy mam motywację. A mam? Trochę mam. Czekają na mnie objęcia.

Chcę śmierdzieć, chcę być silna, chcę nie pozwalać się zmiażdżyć przez niekonsekwencję. Chcę widzieć efekty i chodzić po mieszkaniu nago, i tańczyć nago, i uśmiechać się nago. I kochać drugiego człowieka nago. Chcę. Nie będę robić z chudnięcia utopii, już teraz nie czuję wielkiego ciężaru swojego ciała, ale wiem, że będzie lepiej, gdy będę patrzeć w lustro i atrakcyjnieć dla siebie. 

Słabe punkty? Mam ich wiele. Na przykład pośladki mam jakieś takie bardziej kapciowate albo ostatnio proporcje siadły, bo na nogach się więcej odłożyło. Nawet w sumie nie chcę się ważyć, założyłam, że tyle ważę, bo to najbardziej prawdopodobna waga. Zważę się tylko po całym zabiegu godzenia się z lustrem.

No i daję sobie czas co dwutygodniowy. Jeśli nie osiągnę zadowalającego efektu, to? Strzał w mordę? To podnoszę się i idę dalej. Ważne żeby się nie cofać, mały krok to również krok. I osiągnę to czego chcę. 

Jeśli chodzi o ćwiczenia: pierwsze dwa tygodnie mieszane, będę publikować co ćwiczę, na początku 45 minut dziennie mieszane raz cardio raz na rzeźbę. Z jednym dniem aktywnego odpoczynku. Zaczynam dzisiaj. 


Wszystko