.... byłam grzeczna. Mimo, że rano wróciłam z pracy wygłodzona jak pies.Fakt, zjadłam kolację, której miałam nie jeść, ale były to tylko 3 śliwki i kawałek białego sera. Więc mogę powiedzieć, że byłam grzeczna. Na czekoladę nawet nie spojrzałam , a chęć mam na nią permanentną. Jak narkoman!!! Z ćwiczeniami tylko na bakier. Po prostu mi się nie chce. :(
Jutro mam w planie ważenie. Wada elektroniczna itd. Trochę mam stracha, ciągle pamiętam to piątkowo-andrzejkowe żarcie. Nie powiem, były to same pyszne rzeczy, ale jak wiecie im pyszniejsze, tym bardziej kaloryczne. A tu 13sty coraz blizej, wigilia pracowa zbliża się wielkimi krokami,a sukienka wisi w szafie i czeka, czeka, czeka.....