Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Uwielbiam.....


..... robić nic. Tak minął mi calutki dzień. Wróciłam rano z pracy, zjadłam śniadanie i poszłam spać. Bosko!!!! Jak wstałam to czytałam, czytałam, czytałam. Każdemu jest taki dzień potrzebny. Zwłaszcza jak za oknem pada, wieje i człowiek nawet nosa nie chce wychylać za próg domu.
Myślę że dzisiaj dietowo , nie było źle, mimo że nie wiem ile kalorii pochłonęłam. Na  śniadanko twarożek z jogurtem, pomidorem i kiełkami rzodkiewki (215 kcal), po spanku kawa, a na obiad sałatka z ryżem, gotowanymi cycuszkami kurczaka, owocami i orzechami. Jedyną jej wadą jest majonez. Zjadłam pokaźny talerzyk, to prawda, ale o 16stej. A na kolację dwa gryzy piernika. Czyli na podsumowanie dwa grzeszki. Jeden mniejszy- piernika gryz, drugi większy- zero aktywności. Jutro poprawa, bo na fitnesik idę. A w środę- chwila prawdy - ważenie. Zobaczymy ile lub inaczej: czy cokolwiek mi ubyło po 8 dniach.
Wracam do czytania.:)
Trzymajcie kciuki!!!!