.... naszym życiem.
Nie wiem czy śmiać się czy płakać.
Tak jak wczoraj obiecałam sobie i Wam drogie Vitalijki wlazłam dzisiaj nad ranem na wagę (mimo @ która daje mi w kość wyjątkowo). I zobaczyłam:
56,8 kg
czyste szaleństwo.
Lekka, radosna powróciłam do domu po pracy trochę później niż zwykle, spożyłam prawidłowe, dietetyczne śniadanko, wypiłam herbatkę i...... po godzinie zaczęłam myszkować po kuchni. :( Żeby dalej było dietetycznie namieszałam sałatki owocowej, polałam ww jogurcikiem naturalnym i pochłonęłam w ekspresowym tempie. Położyłam się spać bo noc jednak w pracy zarwana.
A potem.....
I to by było na tyle jeśli chodzi o bycie grzeczną dziewczynką
Wstałam i pożarłam, bo o zjedzeniu nie może być mowy, kromę chleba z makrelą w sosie pomidorowym, piętkę z chleba z masełkiem, którego raczej sobie nie żałowałam, pół buły z miodem, banana z jogurtem i musli, a zakończyłam 4 ciastkami musli (sztuka 58 kcal)
Wrrrrrrr.....
Nie wiem co mnie opętało. Jakby mój mózg w ogóle nie rejestrował tego co robi ciało. Nie rzuciłam się na słodycze wcześniej, nie rzuciłam dzisiaj, zjadłam wszystko to czego sobie już od dawna odmawiałam. Tylko czemu musiałam to wszystko zjeść od razu.
Nie zapiszę tej zmiany na pasku, bo na bank szlag to dzisiaj trafił.
kolejne ważenie w środę.
Wrrrrrr......
Do urodzin 10 dni. Jestem wielka, ciężka i jest mi źle....
Do tego wszystkiego on zachowuje się tak jakby nigdy nic.....
maanam01
15 lutego 2013, 21:20Też tak czasem mam. Nie jestem głodna, ale mój mózg tak... I robi z ciałem co chce. Jutro będzie lepiej :)