wczoraj po śniadanku wpadłam na genialny pomysł biegania... wskoczyłam w dresik i butki sportowe i pełna zapału wyruszyłam na mój "maraton"... i co ? po chwili zrozumiałam... babo ty nie masz wcale kondycji !!! nie dość, że sapałam jak lokomotywa to jeszcze o mało co nie pogubiłam pewnych części ciała he he he...no i zapał sie skończył tak szybko jak się zaczął :((( pomyślałam sobie : nie, nie poddam się, przeprosiłam sie z rowerem i omijajac wszelki górki i pagórki wymęczyłam godzinę na rowerze :))) qurde, miesiąc się opuściłam w rowerowaniu i taka klapa z kondychą :(
po dietetycznym obiadku dla poprawy humoru zaliczyłam kolejny "maraton" tym razem duuużżżooo przyjemniejszy, bo łazikowanie po sklepach z ciuszkami :))) muszę przyznać, że wyprawa bardzo udana, nawet z bananem na twarzy, bo pasowały na mnie ciuszki o rozmiar mniejszy :))) wiecie jaka byłam happy !!! to mnie zmotywowało jeszcze bardziej, w związku z tym dzisiaj też wybieram się na rower i trzymam dietkę do 1000 kcal...
życzę wszystkim dużo słońca :))
kejta19
15 lipca 2007, 16:09oj,słoneczka u mnie pod dostatkiem! 35 st. w cieniu! nie lubię aż takich upałów, ale co zrobić ;) łażenie po sklepach to zdecydowanie przyjemniejszy sport niż bieganie ;) miłego dzionka życzę :) pozdrawiam! no i powodzenia w dalszym dietkowaniu :)
atkalem
15 lipca 2007, 14:02tak masz rację,już po kłopocie.Dzięki za slonecznik.Pozdrawiam.
karenina
15 lipca 2007, 12:49Takie chody z przeszkodami po sklepach to jeden z moich ulubionych sportów :)) A jeszcze jak kasy na tyle i natrafiam na coś naprawdę wyjątkowego... rewelacja :))<br> A rozmiary mniejsze baaardzo cieszą :))<br> Pozdrawiam i życzę też wytrwałości w tych innych sportach... Miłej niedzieli...
cyrkiel
15 lipca 2007, 09:54Tak tak nie poddawać sie!! To nasza domena!;)Milej niedzielki
calineczkazbajki
15 lipca 2007, 09:46<img src="http://www.gify.nou.cz/divky_mini4_soubory/d4.gif">