Od lipca 2014 do lipca 2015 zgubiłam 10 kg... Tak zgubiłam, nie zrzuciłam tylko zgubiłam, bo nie wiem jak i kiedy... Jednak cuda się w przyrodzie zdarzają:)
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (2)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 35067 |
Komentarzy: | 396 |
Założony: | 9 lutego 2007 |
Ostatni wpis: | 10 lipca 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Od lipca 2014 do lipca 2015 zgubiłam 10 kg... Tak zgubiłam, nie zrzuciłam tylko zgubiłam, bo nie wiem jak i kiedy... Jednak cuda się w przyrodzie zdarzają:)
W końcu, po wielu perypetiach z kurierem dotarło do mnie kółeczko... Jest rewelka!!! Najważniejszy element to dodatkowo zamontowane kulki od wewnątrz okregu, które masują ciało. Efekt wczorajszego kręcenia odczułam dzisiaj kiedy zrobiłam pierwszy zamach kółkiem... Cały brzuch obolały, ale po chwili przeszło i można się przyzwyczaić. Zresztą w dołączonej ulotce jest zapis, że można odczuwać dyskomfort do 2 tygodni, ale co tam damy rade !!!
Dietkowo jest ok. Nie wchodzę jeszcze na wagę, ale czuję, a właściwie nie odczuwam wzdęć :D
zostały mi ze świąt kawalki zamrożonego schabu, nie wykorzystane w święta bo tego jedzenia jak zwykle bylo za dużo...
jesli mogę liczyc na jakis dietetyczny przepis (bez pieczenia w piekarniku) to byłabym wdzieczna...
pozostało 6 dni do rozprawy a ja nie wiem na czym stoję... złożyłam pozew bez orzekania winy, bo chcę żeby rozwód nie ciągnął się latami, no i po co wywlekac wszystkie brudy i wykłócać się? on jest zmienny jak choragiewka i nie wiem co postanowi, bo za każdym razem co mu zaproponuję zmienia zdanie.. głównie wykłoca się o mieszkanie jakby było o co, i tak idzie do podziału, bo nabyte w trakcie małżeństwa... jest mi ciężko i szczerze mówiąc straciłam zupełnie motywację do odchudzania i dbania o siebie... wiem że powinnam się wziąć w garść... moze tak zrobię, ale najpierw muszę zamknąc ten nieprzyjemny dla mnie dział w życiu... dodatkowy dyskomfort to wspólne zamieszkiwanie... nie mam gdzie się wyprowadzić z córką, on ma, jednak złosliwie tego nie robi :((( mam nadzieję, że przetrzymacie moje marudzenie i dacie radę znieść mnie do czasu az zdołam się odbić od dna.
ostatni raz wpis dodałam w połowie listopada...