Zimno i pada, więc zamiast spaceru był orbitrek. Nieźle dałam czadu. 300 kcal spalone, opaska pokazała 14 godzin regeneracji. Odkryłam, że fajnie mi się chodzi do pierwszego sezonu Kanapowczyń. Już go oglądałam, ale nie zaszkodzi kolejny raz. 40 minut solidnego wycisku sobie dałam.
Kalorie zjedzone - ok. 1800. Zrobiłam świetny obiad - papryki faszerowane kaszą jaglaną, z kurczakiem, suszonymi pomidorami i mozarellą light.
I chyba mój układ sytości się wyregulował. Bo jeszcze zanim zjadłam cały obiad, poczułam się mega syta. Mimo, że jestem w deficycie kalorycznym. Musiałam odłożyć jedzenie bo nie dałam rady zjeść całej porcji. Tak działa zdrowe jedzenie. Po żadnej pizzy i innych takich w życiu bym nie była tak najedzona. Musiałabym zjeść trzy razy tyle i dopchać się czymś słodkim.