kolejne podejście:) Od wczoraj:) Tym razem postanowiłam się nie mazać:) wytrwanie na vitalii nie jest trudne,sama nie wiem dlaczego ją przerywam. Najgorsze jest ,że kiedy pozwolę sobie na grzeszek, zamiast powrotu na dietę vitalii , wybieram dietowe szaleństwo. Przed świętami postanowiłam, że od nowego roku tu wracam i od tamtej pory do końca świąt opychałam się jak szalona- nie uwierzyłybyście ile można przytyć w 3 tygodnie...:) masakra:) miało być pożegnanie z pysznościami ,a jest powitanie z wałkami:) ale nic to. Wczoraj poszło prawie idealnie, dziś też zapowiada się fajnie, śniadania było tyle ,że wychodzi mi uszami:)
- 40g razowego
- 5g masła
- 30g camemberta
- 50g pomidora
- 225g kefiru
i.... 410g mandarynek:) nie dałam rady tego w siebie wepchnąć:)
drugie śniadanie też zacne:) kanapka z żółtym serem i szynką, potem indyk w orzechach, serek truskawkowy na podwieczorek i kanapka grillowana na kolację:) Istne szaleństwo:)
Bluetower
8 stycznia 2012, 19:28Tirrani, dzieki za kometarz, ja Cię podczytuję :D do odchudzania tez trzeba dojrzec :D ja znow dojrzałam