Mąż i pies
to najlepsze sposoby na pozbycie się kłopotu z podjadaniem i resztkami:)
Jeśli kupię coś
czego nie powinnam była z wiadomych powodów jeść- czyli np kiedy kierowana impulsem zakupię przewspaniałą drożdżówkę lub prześlicznego pączusia jak najszybciej karmię tym męża:)
znaczy wykonam ten ogromny wysiłek i zostawię to coś na stole:)
a jeśli na talerzu zostanie resztka kotleta, czy kanapka z kolacji... mam bestię:)
Bestia wchłonie wszystko:)
Ja wiem ,że teraz wiele osób, które w ostatniej pięciolatce nabyło piesia,
a potem przeczytało wszystko co było w kynologicznym temacie do przeczytania,
srodze się oburzy:)
ale ja wcale się tym nie zmartwię:)
Na przestrzeni 25 lat miałam 3 piękne, pewne mojej miłości potwory, które w zdrowiu i szczęściu dożyły sędziwej starości mimo, że karmione były chlebem, kaszą, ryżem i wszystkimi możliwymi śmieciami ze stołu i lodówki.
To doskonałe lekarstwo na wyrzuty sumienia:)
nie wyrzucam nic:)
ani jogurtu na granicy ważności, ani szyneczki sprzed 2 dni...:)
Ja jestem zadowolona i pies zdaje się też:)
Ale zobaczcie to ciekawe zjawisko:)
większość się oburzy jeśli nakarmię mało świeżym jogurtem psa:)
ale nikogo nie zmartwi jeśli ten sam jogurt zaoferuję mężowi:)
Powiem jeszcze słowo o synowskiej miłości:)
otóż z miłością mojego syna to jest dziwna rzecz:)
zazwyczaj bardzo mi ją okazuje:)
ale np. absolutnie nie ma mowy żebym go odprowadziła do szkoły:)
znaczy.... bardzo tego chce...
i prosi o to gdy jest taka możliwość...
ale...
gdy docieramy w pobliże budynku on nagle przyspiesza kroku, mówi półgębkiem, kombinuje:)
nie powie ,że mam iść:)
ale ja mam serce:)
też półgębkiem mówię:
-co synu? mam już iść?
-ychy
-no to pa:)
i oddalam się cichaczem, jakbyśmy się wcale nie znali:)
to najlepsze sposoby na pozbycie się kłopotu z podjadaniem i resztkami:)
Jeśli kupię coś
czego nie powinnam była z wiadomych powodów jeść- czyli np kiedy kierowana impulsem zakupię przewspaniałą drożdżówkę lub prześlicznego pączusia jak najszybciej karmię tym męża:)
znaczy wykonam ten ogromny wysiłek i zostawię to coś na stole:)
a jeśli na talerzu zostanie resztka kotleta, czy kanapka z kolacji... mam bestię:)
Bestia wchłonie wszystko:)
Ja wiem ,że teraz wiele osób, które w ostatniej pięciolatce nabyło piesia,
a potem przeczytało wszystko co było w kynologicznym temacie do przeczytania,
srodze się oburzy:)
ale ja wcale się tym nie zmartwię:)
Na przestrzeni 25 lat miałam 3 piękne, pewne mojej miłości potwory, które w zdrowiu i szczęściu dożyły sędziwej starości mimo, że karmione były chlebem, kaszą, ryżem i wszystkimi możliwymi śmieciami ze stołu i lodówki.
To doskonałe lekarstwo na wyrzuty sumienia:)
nie wyrzucam nic:)
ani jogurtu na granicy ważności, ani szyneczki sprzed 2 dni...:)
Ja jestem zadowolona i pies zdaje się też:)
Ale zobaczcie to ciekawe zjawisko:)
większość się oburzy jeśli nakarmię mało świeżym jogurtem psa:)
ale nikogo nie zmartwi jeśli ten sam jogurt zaoferuję mężowi:)
Powiem jeszcze słowo o synowskiej miłości:)
otóż z miłością mojego syna to jest dziwna rzecz:)
zazwyczaj bardzo mi ją okazuje:)
ale np. absolutnie nie ma mowy żebym go odprowadziła do szkoły:)
znaczy.... bardzo tego chce...
i prosi o to gdy jest taka możliwość...
ale...
gdy docieramy w pobliże budynku on nagle przyspiesza kroku, mówi półgębkiem, kombinuje:)
nie powie ,że mam iść:)
ale ja mam serce:)
też półgębkiem mówię:
-co synu? mam już iść?
-ychy
-no to pa:)
i oddalam się cichaczem, jakbyśmy się wcale nie znali:)
ojtajolunia
1 czerwca 2013, 02:57Ha ha tylko uważaj bo psa trudno odchudzić;-);-);-) Jasne, masz rację ja też miałam parę psów w przyszłości i tez były karmione wszystkim a żyły Po 15 lat i dłużej:-)
Hexanka
30 maja 2013, 19:47jeszcze jak dodasz przymilnie do meza to dla ciebie kochani od serduszka mojego to jeszcze polechtasz jego ego ;-)))
ognik1958
30 maja 2013, 16:48a ten mąż to nie ma zbędnych kilogramów ze taak go bezkarnie futrujesz twoim żarciem(męska solidarność plenników) powo
rozanaa
30 maja 2013, 10:48Dobrze mieć takich domowników koło siebie, przynajmniej nie ma się wyrzutów sumienia, i jaka oszczędność. Ja nie mam psa, ale mężuś też często świadomie wchłania potrawy, które utraciły swoją ważność w końcu jest najsilniejszy w rodzinie to nic mu nie będzie hihi... Z synkiem mam podobnie, mój ma 14 lat i jakiekolwiek wspólne wyjście jest właściwie prawie niemożliwe. Musimy poczekać, za jakiś czas to minie, pozdrawiam:))
poziomka1905
30 maja 2013, 00:24super synuś! super mama! a co do psiaka wygląda na szczęśliwego i zdrowego więc jesli ktoś sie oburzy to raczej niech zajmie sie swoimi problemami zamiast oburzac sie na innych! jak piesio nie lubi to nie zje i tyle hi hi :) no ja tez tak robie z moim M. jak mam dobry dzionek ale jak czuje ze nie dam rady to chowam gleboko tego paczusia bym miala na potem! :) bo on ma 5 na przyklad i mojego tez by zjadl!!! a jeszcze zeby bylo smieszniej po tych 5 paczkach o polnocy chudnie skubaniec! nie ma sprawiefdliwosci! pozdrawiam buziolki :)
Maarzenaaa
29 maja 2013, 21:52Z chłopakami tak jest! A karmienie pieska wszystkim też propaguję ;-), dokarmianie męża .....znam się na tym! Oj, mamy więcej wspólnego niż tylko odchudzanie, hehe ;-). Całusy :-***
ania9993
29 maja 2013, 20:02Wiele ludzi samotnych czy malzenstw ma teraz psy, koty zamiast dzieci, niektore z tych czworonogow, spia w lozkach, maja swoje pokoje, czasem nawet miejsca przy stole i...........byle czego nie jadaja. Takie czasy. Mam znajoma, pracujaca w firmie, ktora testuje leki-na ludziach, jak podkresla owa znajoma, bo przeciez testowanie na zwierzetach to grzech! Sama nie mam psa bo jestem uczulona na siersc , ale w dziecinstwie mialam i bylo mu ze mna dobrze (choc w lozku nie sypial). A Twoj piesio wyglada bardzo sympatycznie i zdrowo:)