Drugi dzien z Majką w domu. Robi się gorąco, trzeba by obmyśleć jakiś plan zajęć, bo dziewczynka gotowa cały dzień siedzieć przed komputerem i bajki, gierki, gierki, bajki. Wczzoraj znalazła w swojej gazetce przepis na wykonanie pierścionka z księżniczką a wokół koraliki. Powiem tak: w akcję „pierścionek„ zaangażowali się niemal wszyscy członkowie kółka rodzinnego. Majka wycięła obrazek i nawlekła koraliki na żyłkę (a właściwie pomarańczową nitkę od worka na ziemniaki po czym udała sie na spoczynek. Dzieła dokonali rodzice dobierając odpowiedni klej i kombinując obrączkę a to ze słomki do napojów a to z klipsa pozostałego po jakimś woreczku. Tomek nawet zmierzył śpiącej Majce obwód paluszka, zeby rano nie było nieszczęśliwej minki z powodu zamałości pierścionka. Wpisik zmierza ku końcowi bo trzeba znaleść przepis na masę solną. Dziś w planie figurki, ramki lub inne ozdóbki.
Ciasto marchewkowe mnie rozbawiło. Drugi dzień pakowałam Tomkowi do pracy ten sam kawałek w plastikowym pudełku i po raz kolejny wróciło nietknięte. Trzeci dzień nie będę mu go wciskać. Pytam więc co z tym ciastem, ze nikt go nie chce nawet posmakować? tzn Majka dziobnęła kawałek ale skrzywiła się i oddała mamusi. Wychodzi na to że dzisiejsza kawa znów z marchewkowym dodatkiem. Nie szkodzi.
Wczoraj wlałam w siebie już znaczące ilości wody, około 1,5 litra. Nie było to nawet zbyt pracochłonne. Trzeba tylko sobie przypominać o akcji nawilżania i mieć szklanicę w gotowości. Ponadto jakieś mieszaniny spożyte spowodowały moją niestrawność i nawet przyniesione przez Tomka winogrona z serem trzeba było przełożyć na kolejny wieczór. I pięknie. Plus lampka czerwonego. Odchudzanie jest suuuper!
mamigora
26 lutego 2010, 14:59organizujecie sobie warsztaty plastyczne...super:) Jadłam kiedyś ciasto marchewkowe, ale marchewki nie wyczuwałam i było mniam..czy w waszym trzeba żuc wióry, że takie niezjadliwe?