Oto jaki dzień dziś mamy: poniedziałek, dzień przed wtorkiem, kiedy to 1 kg masy ciała całą wstecz zaliczy. A tymczasem na wadze porannej 77,40! Dziwię się nieco, całą gębą się dziwię bo mieliśmy weekend z junk foodem domowej roboty. W sobote wszystkie 2 męczyłyśmy Tomka o ciasto na pizze, ale że nasz jedyny domowy mężczyzna ma w dni wolne duuuuzo czasu na odpoczynek, w efekcie konsumpcja pierwszej pizzy szynkowej odbyła się o godz. 21.30 a w chwilę później w piekarniku rozpoczęła wylęganie pizza nr 2 - tuńczykowa. No świetnie, zdrowo, dietetycznie i późnym wieczorem. Ostatni kawałek zaliczony dziś rano w ramach śniadania. W niedzielę zaś zaszły hot dogi w sosie majonezowym i z prazoną cebulą plus keczup i musztarda do wyboru lub łącznie. Spożyłam jedną sztukę i tak nieźle bo potrafię zjeść dwie. Rowerek był, tak jak postanowiłam, wyciskany bez pardonu. I woda wchłaniana. Coś mi się widzi, że spaliłam nasze fast foody. Choć w tym wypadku o fast nie było absolutnie mowy.
Cóż... poza tym dowiedziałam się od córki że jestem gruba a ponadto żem sprzątaczka. Śniegu po kolanówki na chodnikach, postanowiłam więc że śliczna dziewczynka zostaje dziś w domu i w ramach rekompensaty sprząta swój pokój. A co ma śnieg do tego? bo mi się nie chce brnąc przez te zaspy z wózkiem na kółkach w drodze do przedszkola po odbiór dziecka.
Wprowadzamy akcję KAŻDY KURNA SPRZĄTA PO SOBIE!
mamigora
1 marca 2010, 13:26przynajmniej się raczysz konkretem ( tak zwę, to co nie słodkie). Ja natomiast markizy mafijne zagryzam żurawiną, taki mam apetyt hehe No przinajmni se nerki odkażę, bo żurawina podobno nieźle filtruje kłębuszki :)P
janka80
1 marca 2010, 13:21ale ci dziecko powiedzialo