Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ciągle o stefance, kapka o lenistwie i trochę o
słoniu



Stefanka, powoli, ale schodzi. Tomek codziennie dostaje sporą porcje do pracy a ja do kawy. Majka sie wyłamała, zapytana wczoraj czy chce ciasta odpowiedziała: nieeee, dzisiaj nie. Dzieci, te mają sobie dobrze! Tak po prostu: nie zjem bo nie. I nie jest to obwarowane żadnym zakazem, warunkiem, karą czy nagrodą. Ot!

Wczoraj klamka zapadła nad moim powrotem do pracy w czerwcu. Zadzwoniła szefowa z pytaniem czy i kiedy wracam. Super, że mnie potrzebują. Kombinowałam co prawda, ze skoro szykujemy sie z powrotem do Polski, to na co mi praca? A bo źle mi z Sońką w domu? No nie, tyle że finanse suto okrojone i oddechu złapać się nie da.  Poza tym, kto w dobie kryzysu rzuca dobrą pracę? Odpowiedź znacząco zalatuje leniem.

Słoń, słoń, pamiętać o słoniu. Nie chodzi bynajmniej o tą piosenkę Cztery słonie, zielone słonie, chociaż Majka będąc z babcią w oliwskim zoo dociekała, gdzie słoń ma tą kokardkę. Rzecz dotyczy raczej zapału naszego przedszkolaka do nauki czytania i zeszłorocznego prezentu od dziadków, czyli komputera z Kubusiem Puchatkiem. I tak w kategorii słowa znajduje sie zadanie napiszmy... gdzie pokazuje się obrazek, np. słoń, potem pojawiają się litery, które miś odczytuje a następnie dziecko musi samo wyraz napisać. I Majka zapamiętuje pierwszą literę, czasami drugą a potem leci do mamy, która w tym czasie np. trzaska dzienny limit na rowerku.  
- Mama pomóż napisać słoń. S jak Sonia, co dalej?
- Ł jak Łukasz. 
- Mam. Co dalej?
- U jak ulica.
- Czy to? (pokazuje literkę O)
- Nie. U, takie coś (mama palcem w powietrzu rysuje kształt litery U)

Komputer z Puchatkiem sugeruje zupełnie inną odpowiedz, dziecko skołowane a mama zasuwa 14-ty km i uparcie twierdzi, że słoń to słuń i basta.
  • aganarczu

    aganarczu

    10 marca 2010, 15:32

    Powrot do pracy dobra rzecz :-)))) Zawsze latwiej jest gospodarowac z 2 pensji a nie z jednej.

  • joanna1966

    joanna1966

    10 marca 2010, 14:05

    ciesze sie zescie zmordowały te stefankę, ja miałam z górki bo mam pod reka tych wygłodniałych studentów. zamieszaniem tych parę siarczystych choler i psiakrwi to ja bym nie nazwała - zamieszanie to dopiero będzie jak młodzież się osiedli po remoncie:) Wszyscyśmy przywykli do wizji świetlanej przyszłości najmłodszego pokolenia - swiat stanął otworem, fakultety pokończone że palców u rąk brakuje, mieli nam kartki przysyłać (i prezenty!!!!) z najdzikszych, egzotycznych miejsc...a oni dobra nowina się dzielą:))) że ich przybędzie i osadzać się chcą tu i najlepiej od zaraz:) O rany, juz widze mojego teścia, jak wyłazi niczym niedźwiedź z jamy i basowo buczy....co wy temu dziecku robicie, czemu ono tak płacze, przecież wy pojęcia nie macie jak sie dzieckiem opiekować!!! A potem za pilota i telewizor na maksa:))) W powrocie do pracy jak najbardziej solidaryzuję się, bo usycham również:)