Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Ja mu zaraz tutaj udowodnię
16 marca 2010
W weekend miałam spięcie z szanownym narzeczonym, niech sobie nie mysli, że mnie złapał za nogi. Było troszke przepychanek i złośliwości. Były stare teksty typu jak chcesz to sie wyprowadzaj tylko gorzej i riposta w stylu Tomka chcesz juz jechać do mamusi, mogę ci zaraz zabukować bilet. Kiedyś to by taka sentencja mnie rozsadziła od środka, teraz to mnie conajwyzej bawi. Wygrywał takimi tekstami, bo doprowadzały mnie do furii. Teraz widze że mam taaaaki dystans, że autentycznie mnie to zdanie rozsmieszyło. W ogóle cała kłótnia poszła w tą stronę, że zaczęliśmy sie oboje nabijać z sytuacji. Tomek wygarnął mi Vitalię, że za dużo czasu tu spędzam i po co, skoro guzik schudłam. Ja mu na to że go zaraz na tej vitalii obsmaruję i podam do wiadomości publicznej jego nr telefonu i niech mu koleżanki tez wygarną. Pół godzinki i po konflikcie. Ale mimo wszystko tabletki, które pobieram od półtora miesiąca dają mi popalić. Się nerwowa zrobiłam i niezbyt sympatyczna. I jeszcze nie odnotowałam ostatniej miesiączki więc pewnie się zbliża a mnie roznosi brak chęci do życia i apatia ogólnie. Mam dziś dzień pismaka i jeszcze dużo do powiedzenia. Póki co gotuję ciecierzycę ależ ona śmierdzi! Wrzuciłam jej liście laurowe i kminek ale dalej cuchnie. Mam już dosyć mięsa. Zrobię pasztet warzywny. Po poprzednim wpisie nakręciłam się i popedałowałam całe 10 km plus jeden gratis a mogłabym drugie tyle. Ale musiałam zrobić taktyczną przerwę na prysznic i myciogłowę, bo Sonia już zaczęła zdradzac pierwsze objawy końca drzemki. Taaa. Teraz nie mam czasu, obowiązki wzywają ale i tak mu udowodnię. Teraz to już MUSZĘ schudnąć, bo... coś tam. Już zapomniałam, co chciałam napisać. Wszedł Tomek jak burza, naloty mi tu będzie robił, wizyty bez zapowiedzi. I trochę dla jaj a trochę nie, posprawdzał wszystkie szafy. Ja za nim krok w krok i podpowiadam do tej jeszcze nie zaglądałeś i pod łóżkiem sprawdź. Taka zabawa. A trochę nie.
te spięcia na lini to zabawne są...ja sie tak smiesznie nie potrafię kłócić. W ogóle to kolezanka tak smiesznie opisuje, że mnie sie na śmiech zbiera:) Ja mam śmiech rubaszny, taki pasujacy do mojej sylwetki..bu HA HA Ha..
No to Cie zmotywowal do dzialania. Moj tez mi czesto Vitalie wypomina a do tego nie moze zajrzec bo mam zablokowany pamietnik - hehehe.
edyta1617
16 marca 2010, 14:42
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło dobrze że wasze kłótnie tak się kończą u nas wygląda to troche inaczej jak juz wyglada. A co to jest ciecierzyca bardzo mnie to ciekawi pierwszy raz slysze to słowo. Pozdrowienia
mamigora
17 marca 2010, 09:39te spięcia na lini to zabawne są...ja sie tak smiesznie nie potrafię kłócić. W ogóle to kolezanka tak smiesznie opisuje, że mnie sie na śmiech zbiera:) Ja mam śmiech rubaszny, taki pasujacy do mojej sylwetki..bu HA HA Ha..
megimoher
17 marca 2010, 09:18rpzrywkowe masz życie...i pełne anegdot;-))
aganarczu
16 marca 2010, 15:09hehehe u mnie w domu jest tak, ze to ja strasze bukowaniem dla niego biletu i wysylam go do mamusi
aganarczu
16 marca 2010, 15:09No to Cie zmotywowal do dzialania. Moj tez mi czesto Vitalie wypomina a do tego nie moze zajrzec bo mam zablokowany pamietnik - hehehe.
edyta1617
16 marca 2010, 14:42Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło dobrze że wasze kłótnie tak się kończą u nas wygląda to troche inaczej jak juz wyglada. A co to jest ciecierzyca bardzo mnie to ciekawi pierwszy raz slysze to słowo. Pozdrowienia