Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wpadam i znikam



Powiem tylko, ze czuję się nieco pipkowato-grochowato i po temu nie piszę. Ale będzie weekendzik to się polepszy. W pracy nie jest źle, ba nawet całkiem dobrze ale po przyjściu do domu zaczyna się chaos i ... to mnie stresuje. Tomek spędza swój urlop z Sonią i też jakoś bez humoru stwierdził, że zrewidował swoje poglądy na siedzenie w domu z dzieckiem, być może nawet woli chodzenie do pracy. Gotowanie sobie obiadów mu nie wychodzi, ponoć nie ma na to czasu. W wolnych chwilach pochłoniety jest nową gierka na PS. 
Moja dieta przeszła kompletną metamorfozę, ale waga na szczęscie nie zareagowała. Dobrze. Stoi tyle co na pasku. Ale w pracy kupują teraz na śniadanie mięciutki, pachnący, rewelacyjnie pyszny chleb. Nie jakiś tostowiak. Wcinam go z takim apetytem, ze nic innego bym najchętniej nie jadła. Robi się niebezpiecznie. 
Ups... pózno juz...
  • elkati

    elkati

    26 czerwca 2010, 17:33

    weekendzik i sie polepszyłao?

  • nonos

    nonos

    25 czerwca 2010, 11:33

    Faktycznie zasadzka podła z tego chlebusia:( I co Ty nie powiesz? Naprawdę tak serio, serio Tatuś woli chodzić do pracy;-)??? Co za niespodzianka;-) A przecież "siedzenie" w domu to taka frajda, laba i totalne obiboctwo;-). Szczególnie z dwójką dzieci;-)))

  • jestemszczupla

    jestemszczupla

    25 czerwca 2010, 07:21

    za urodzinowego buziaka!