Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
prolemy z przystosowaniem i ogólna lipa


Uhhh! Piatkowa noc jako taka.  Stało sie tradycją wspólne w jednym łóżku spanie "na zakładkę" z piątku na sobotę. Nawet się wyspałam w tym tłoku ale chyba tylko dzięki świadomości, ze przede mną wolna sobota. W tygodniu sypiam fatalnie, jak jakiś gryzoń, niemal z otwartymi oczyma. Przebudzam sie koło czwartej w gotowości udania sie do pracy, bo jasno za oknem... W efekcie przychodzę do domu i jak śnięta ryba snuję się i ziewam :o, przy czym kompletnie nic mi sie nie chce. Jak już coś trzeba zrobić, tak koniecznie trzeba, to się robię nerwowa panienka i nawet się brzydko wyrażająca. A fe...


Teraz o odchudzaniu.





Cisza... Odchudzanie zaniemogło. Powiedzmy... że wyjechało do sanatorium... Jak nabierze sił, odpocznie sobie, odzyska na nowo witalność, zdrowie to przygarnę, z otwartymi ramionami powitam. Gdy nadejdzie właściwa pora. Póki co staram się nie chudnąć i nie tyć. Bardziej to drugie. Trzymać wagę, linię i nerwy na wodzy. Zołza ze mnie, zwlaszcza domowa sie zrobiła. Wykańczam Tomka niestety. Dzieci oszczędzam jak na razie. Ojej, zeby minęło, oby przeszło.

Jak wspomniałam, diety nie ma, opuściła mnie. Rowerkowania nie ma, bo czy kto widział śniętą rybę pedałującą na stacjonarnym... no chyba że u Salvadora ewentualnie. Aktywność inna jest. W pracy trochę kroków czynię i stójek przy maszynie do pakowania jedzenia oraz ćwiczenia takie jak: podnoszenie oraz przesuwanie cięzarów czy  trening z przyrządami wagowymi, operowanie łopatką i plastikowymi pojemnikami. A! jeszcze ćwiczenia z taśma klejącą i kartonami  jak również wymachy długopisem i mazakiem! Powalająca różnorodność. Trenuję również mięśnie brzucha, te konkretnie które uczestnicza w moim głośnym rechocie do wtóru z rechotem Harego.  Tak  się bowiem składa, że razem z moim bezpośrednim współpracownikiem tworzymy hermetyczny tandem z bardzo spójnym poczuciem humoru. Cicho bywa jedynie w poniedziałki, kiedy to głowę Harego męczą resztki niestrawionego w weekend alkoholu...


  • klon31

    klon31

    28 czerwca 2010, 15:30

    Dołek mały wietrzę a tu tak piknie słonko świeci!!! Śmigamy śmigamy dalej! Nie poddajemy się!!! Odgonić proszę tą czarną chmurę od siebie i znaleźć środek przeciw zniechęceniu!!!! Ryby śniętej na rowerze nie widziałam - ale możesz być pierwsza ;-) !!!

  • takaja27

    takaja27

    28 czerwca 2010, 00:13

    a ja spie jak zabita i nie wiem, co mam z tym zrobic, zeby mniej spac!!! spie tak mocno i gleboko, ze nawet trzesienie ziemi by mnie nie obudzilo. budzik tez mi nie grozny...

  • olah91

    olah91

    27 czerwca 2010, 13:19

    a jakiego rodzaju lubisz? prosze o poradę bo się nie znam a chce sie zaopatrzyć w jedną parę koturn :)

  • elkati

    elkati

    27 czerwca 2010, 12:49

    widzę ja że mi tu konkurencja do pobierania korzyści majątkowych rośnie... no niewybuchnięcie Katli to nie żarty ;))) a język " a fe..." to do takich negocjacji to jak znalazł ;)