Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
...dietetycznie i nie...



Odchudzanie zatamowane. Stanęło na 72.  Tak sie zastanawiam... mnie się po prostu dalej nie chce. Dobrze mi z tym 72. Nooo... może to nie jest figura plażowa, ale czy my tutaj mamy jakies plaże w Reykjaviku? Nie wspomnę o tej jednej, sztucznej, na którą tak czy siak się nie wybieram. W ubraniu natomiast czuje się komfortowo, znaczy nie grubo, normalnie. Nie objadam się.  Może zbyt dużo węglików w mojej diecie... gdyby tak bardziej białkowo sie odbywało, rezultat jakiś pewnie byłby... Poza tym  finansowa kompromitacja w tym miesiącu i dieta uzależniona poniekąd od skromnego budżetu... Trzeba gromadzić środki na naprawę samochodu. Dziś wreszcie zdiagnzowano co go boli: pompa paliwowa wymagająca reanimacji. Troszkę to potrwa i pokosztuje nas. 

Co do Harego. Kompletnie padło mu na głowę. Przyszedł dziś do pracy pod wpływem alkoholu. Nie zdążył wytrzeźwieć. Tak świetnie się bawił przy oglądaniu finałowego meczu, że oglądał go do rana. Boki zrywał, ze przecież dwa razy nie mogą go z roboty wylać. Ale. W pracy pojawił się zmarnowany jedynie z wyglądu, nieogolony i mgliste oczka za to cały dzień radosny i świergolący bo oto Hary poznał kobitkę!  I to mieszkankę Isafjördur, do którego w przyszłym tygodniu wylatuje! Podśmiewywał się, ze trochę za stara dla niego ta dziewczyna, bo już 45 latek dzwigająca. Sam ledwie dwa lata temu 50-tkę ukończył. Ponoć sama go poderwała, trzy razy prosząc go do tańca. A on się migał, bo niby taki niepląsający i zaambarasowany. O matko! Co za przedszkole... Najbardziej jednak spodobało się Haremu, że śmiała się głośno z jego dowcipów, które bardzo często bawią jedynie autora. Jednak, mimo wszystko, na trzy cztery ściskamy teraz piąstki nie wypuszczając kciukowych kłykci i trzymamy mocno za szczęście Harego i jego nowopoznanej panny. W weekend to ja może i nawet za to chlusnę lampeczkę.
  • nonos

    nonos

    15 lipca 2010, 00:30

    Szczególnie trudno to zrozumieć, jak samemu się ma ledwie 15 stopni;-))))))) Oj, z tą czterokołową skarbonką bez dna:( Mnie czeka przegląd rejestracyjny i taki zwykły roczny. Znowu parę grubych stówek (jak nie tysiączek) pójdzie się kochać, grrrrr.....

  • helawopalach

    helawopalach

    13 lipca 2010, 17:27

    i ode mnie - bo ja nie pijąca :-(

  • nonos

    nonos

    13 lipca 2010, 14:50

    No ja wiem. I rozumiem ból tego przeszywającego duszę na wylot "niechcenia".... ale Ty się przestań już sama podpuszczać, że niby dobrze i gut. Bo to się zamieni zaraz we: eeee...wszystko jedno. I waga pójdzie w górę. Wiem co mówię, bo sama ćwiczyłam;-)

  • DominikaSW

    DominikaSW

    13 lipca 2010, 09:39

    a opowieści o Harym czytam jakbym ogladala codzienny serial:) mam nadzieje, ze po jego wyjezdzie bedziesz czasem pisac co u niego bo to mega ciekawa osobistość:) swoją droga ja tez nie moge sie wygrzebać ze swoich 71kg, trzyma sie mnie ta "siódemka" jak rzep;/ w tym tygodniu zaliczam basen...ze 2 razy moze ;) i ograniczam moje szamanko;/ oby drgnęło w dol:P pozdrawiam ;)

  • klon31

    klon31

    13 lipca 2010, 09:16

    Chyba nie ma co rąk wysilac, bo jak nic twój znajomy w czepku jest urodzony!!! Ot proszę i nawet się zrymowało!!!! Podejrzewam, że nawet jak nogę złamie (tfu, tfu) to mu to więcej pożytku przyniesie niż szkody!!! Śmiechowy ten twój znajomy - lubię takich pozytywnych ludzi!!!

  • gosiaczek9159

    gosiaczek9159

    13 lipca 2010, 06:59

    milosc to ponoc w kazdym weku mozna znalezc, i trzymajmy sie tej teori xxx