Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: ...rzuciłam...
15 października 2010
Uprzejmie informuję, że rzuciłam karmienie! Od środy dołączyłam do grona niekarmiących i z tej okazji napiję się bimbru! Sonia trochę bardzo rozpaczała, zwłaszcza pierwszej nocy ale ostatecznie jest dzielna i wykazuje wiele zrozumienia. Szczególnie dla własnej matki. Decyzja o odstawieniu zapadła błyskawicznie tuż po ataku wkurwu, kiedy to usypianie wieczorne dziecka zakończyło się niepowodzeniem o godzinie 23.10.Wyszłam z sypialni z piana na ustach (od wkurwu) i Sonią na rękach. Wręczyłam dziewczynkę Tomkowi i oznajmiłam, ze właśnie skończyłam z karmieniem i proszę bardzo, możesz się wykazać. Noc była ciężka, Sonia uparta a ja konsekwentna jak nigdy dotąd! Dziecko darło się, kwiliło i zawodzilo zawodowo! Ja tymczasem użalona nad samą sobą, bo oto noc późna, ranek bliski, dzień roboczy na horyzoncie a ja nie mogę, bidulka spać przez tą małą kozę. Kolejny dzień rzucania upłynął ze łzami w oczach matki i dziecka po równo. Bo złapałam doła z biadoleniem, ze to już koniec i może już nigdy więcej i jakie my obie nieszczęśliwe a na dodatek ja z bolącym cyckiem. Dzisiaj już się uśmiechamy, bo przecież mamy piątek i pozytywne aspekty niekarmienia kuszą z butelki schłodzonego bimbrowego likierku. No i trzeba by się zorientować jak to teraz będzie z codzienną dietą i poborem energii u karmiących inaczej...
Kolejny stopien pokonany :-) Ja karmilam mlodego 13 miesiecy i jak mi sie kiedys wgramolil na kolana i zajrzal za bluzke to dostalam szalu i na tym sie skonczylo karmienie. Teraz uwazaj z jedzeniem zbys nie spuchla.
Zawsze mówiłam, że matka też od karmienia uzależniona :-) I jakby się nie wkurzyć w końcu, to można by karmić do końca życia, bo to takie fajne... Ja to się po takiej nocy biadolenia dziecięcia czułam najgorszą matką na świecie....Ale za to potem można się nareszcie porządnie wyspać!!!!!
mamigora
15 października 2010, 21:08
wkurw to zajefajny motor zmian:))
Tomberg pamiętaj, że choc mie tu ciałem pisanym nie ma, to duch mamigory cię czasem nawiedza;))
Pozdrawiam Wyspiarzy serdecznie:)
aganarczu
15 października 2010, 23:17Kolejny stopien pokonany :-) Ja karmilam mlodego 13 miesiecy i jak mi sie kiedys wgramolil na kolana i zajrzal za bluzke to dostalam szalu i na tym sie skonczylo karmienie. Teraz uwazaj z jedzeniem zbys nie spuchla.
kasiapelasia34
15 października 2010, 22:07Zawsze mówiłam, że matka też od karmienia uzależniona :-) I jakby się nie wkurzyć w końcu, to można by karmić do końca życia, bo to takie fajne... Ja to się po takiej nocy biadolenia dziecięcia czułam najgorszą matką na świecie....Ale za to potem można się nareszcie porządnie wyspać!!!!!
mamigora
15 października 2010, 21:08wkurw to zajefajny motor zmian:)) Tomberg pamiętaj, że choc mie tu ciałem pisanym nie ma, to duch mamigory cię czasem nawiedza;)) Pozdrawiam Wyspiarzy serdecznie:)
Dominikapn
15 października 2010, 20:57chociaż ty tak dzielnie długo karmiłaś a ja już mam dość :/ cienias
elkati
15 października 2010, 20:51i wytrwałości wam obu... ;)))
zlanasiebiee
15 października 2010, 20:29powodzenia!!!