Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
...akcja z małą groszkową...



Na początku był 26 lipiec. Dzień zapowiadał sie całkiem uroczo i nie opowiadam tu wcale o islandzkiej pogodzie. Dzień cieszył mnie z innych względów, bo to data moich imienin a takze ostatni dzień w pracy przed 2-tygodniowym urlopem. Ponadto dzieci zakotwiczone u szwagra Rafała co oznacza przynajmniej dwie godziny po pracy w samotności i ciszy wyłącznie dla mnie. Zamierzałam upiec imieninową drozdzówkę ze śliwkami, wszak trzeba korzystac z sezonowych owoców bo szybko znikają. Wykombinowałam też ze przez te dwa tygodnie ładnie sie przyłożę do zgubienia tej końcówki z paska i temat odchudzania pozostawię zamkinięty. Dobry nastrój prysł niestety wkrótce po wytrąbieniu zasłużonej popołudniowej kawy z mlekiem 1,5 % tłuszczu (szczegół dla opowieści nieistotny ale na portalu dla odchudzaczek całkiem na miejscu). Odebrałm telefon od spanikowanego Rafała o bardzo alarmującej treści. Okazało się, ze Majka przytrzasnęła Soni paluszki drzwiami i wygląda to całkiem upiornie: krew sie leje a dziecko drze się jak opętane. A ja właśnie przekazałam sąsiadom,tym z którymi razem pracujemy, kluczyki od służbowego samochodu i oni już zdązyli pomknąć w siną dal. Nie mogłam też uzyskać od Rafała jasnej odpowiedzi czy wzywać pogotowie czy nie. Tomek tymczasem krzycząc i obwiniając mnie o wszystko, w koncu to ja zdecydowałam oddać dziewczyny pod opiekę jego bratu, był juz w drodze do ksiezniczki. Ja zaś dzwoniłam pod 112 z pytanie gdzie konkretnie przywieść dziecko , bo człowiek w takich sytuacjach głupieje ale tez pierwszy raz musieliśmy skorzystać z pomocy pogotowia. Ostatecznie Sonia ma zmiażdzoną kostkę, zerwane dwa paznokcie i założone 4 szwy a ja tygodniowe zwolnienie lekarskie. W drodze do domu, kiedy sytuacja była juz pod kontrolą mówie do Tomka co za pech ze akurat zaczynam urlop przeciez powinnam siedzieć w domu z chorą córką w ramach zwolnienia. Zrobiliśmy więc w tył zwrot na pogotowie po zwolnienie i zadzwoniłam do szefowej z prosbą o przesunięcie urlopu o tydzień. Oczywiście wykazała się pełnym zrozumieniem. Moze to i trochę cwaniacki numer ale po takiej harówce jak miałam ostatnio nalezy mi się urlop wypoczynkowy pełnowartosciowy a nie połowiczny z marudzącym chorym dzieckiem. 

Wczoraj nadrobiłam zaległosci imieninowe, upiekłam drozdzówkę ze śliwkami. Szczęsliwie Tomek zaprosił kumpla, amatora moich drożdżówek, wpadł tez Rafał i z ciasta zostały 2 kawały plus same okruszki. 

Ustanawiam tedy 3 tygodniowy reżim dietetyczny ograniczając tłuszcze i beee weglowodany, znikając panierki, białą mąkę i słodycze, oprócz dozwolonych czyli z własnej piekarenki ze stewią zamiast cukru, mąka razową, otrębami. płatkami owsianymi, jogurtami takie tam...

Za mną juz śniadanie złozone z jednej kromki fajnego pełnoziarnistego chleba z furą dodatków jak pasta z bakłazana, serek śmietankowy, żółty ser, szynka, sałata, papryka, ogórek ufff i herbata a potem kawałek drożdzówki, który im wcześniej wciągnięty tym szybciej spalony.
W planie mam kaszę jęczmienną z gulaszem i kiszoną sałatką z papryki i marchewki. A wieczorem biała ryba z piekarnika.
No i pomyślę nad ciastem dla siebie żebym już tej drożdzówki nie chciała jeść.
Z aktywności fizycznej ogarniam chatę a także patrzę na stepper.
Waga taka jak na pasku oj!

  • jestemszczupla

    jestemszczupla

    29 lipca 2011, 07:04

    ale się porobiło, biedne maleństwo :) szybkiego gojenia życzę. No i wszystkiego najlepszego z okazji imienin :DDDDD A także udanego urlopu po chorobowym :))) się tylko cieszyć, że tak poszli na rękę z tą obsuwą wakacyjną. Wsyzstkiego dobrego!

  • aganarczu

    aganarczu

    28 lipca 2011, 18:26

    hmmm w drodze powrotnej mozesz jechac autobusem :-)

  • aganarczu

    aganarczu

    28 lipca 2011, 13:42

    Spoznione zyczenia imieninowe.... Tych Anek jest tyle, ze ja nie ogarnelam.... Ja dostalam zwolnienie na poronienie i dzieki temu odzyskalam 3 dni mojego urlopu i dodatkowo bylam prawie tydzien dluzej na wolnym :-) Male a cieszy :-) Ja nadal opuchnieta a Ty juz wlasciwie jestes odchudzona. Fajnie. Dla mnie tez kiedys zaswieci slonce chociaz jak narazie szanse marne...