Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czy rodzynki w czekoladzie pomogą?
24 czerwca 2009
Deszcz z oczu w dalszym ciągu siąpi, choć ustępuje powoli przed ogólnym rozdrażnieniem, które dziś osiągnęło punkt kulminacyjny, gdy rzuciłam w Tomka naleśnikami. No bo ja nie panuję nad emocjami! Wczoraj smażyłam te placki i specjalnie zrobiłam ich dużo, bo miałam w głowie, ze z tych które zostaną zrobie takie nadziewane farszem i zapiekane pod beszamelem. Czyli ze dziś tylko połowa roboty i obiad szybciochem. Potrzebowałam 8 sztuk. Patrzę, ze zostało tylko 6, ale myślę ok, też się najemy. Przygotowałam farsz i sos, grzeję piekarnik a tu telefon dzwoni, więc gadka szmatka, w tym czasie Tomasz wraca z pracy na głodniaka i łap za naleśnika, więc ja biegnę ratować go, tj naleśnika, wydrzeć z paszczy barbarzyńcy a ten jeszcze szybciej go upycha w swojej nieszczęsnej twarzy, ze niby he he, ale śmieszne, nie zdążyłaś, już zjadłem! No i zostało 5 pieprzonych naleśników, więc ja się drę, ze co ja mam z nimi teraz zrobić? I niech je sobie wsadzi i takie tam i ogolnie wszystkie 5 wylądowały na moim narzeczonym. Moja dzisiejsza historia kuchenna zakończyła się szczęsliwie, Tomasz mnie przytulił a ja dosmarzylam nowe placki. Kropka. A teraz ratuję się rodzynkami, bo znowu czarne chmury nade mną.
tomberg
25 czerwca 2009, 19:50Ja chyba mam jakieś zaburzenia! Rozumię, Awantura o Basię, ale o placki!!! Powiem ci, że i tak jest nieźle, bo jak byłam w ciąży z Majką to latały talerze i wszystko co mi wpadło pod rękę a teraz tylko naleśniki... no i raz deska do krojenia.
aganarczu
25 czerwca 2009, 18:41ojej ... a przeciez nalesniki tak szybko sie robi i smazy... Ja jak smaze to od razu ogromna ilosc i nie ma szans, zeby moje chlopaki je wyjedli :-)