Przyznaję, mistrzyni ze mnie żadna, no... nie wyszedł mi chlebek, porażka raczej. Ani zakwas nie wyszedł, zero bąbelków, ani ciasto nie wyrosło ale mimo to włożyłam do piekarnika i upiekłam gniota. Coś tam jest, trochę przypomina chleb z wyglądu, smakiem też odrobinkę, ni to razowiec, ni żytni, ni pszenny. Za sukces uznają, że nie ma zakalca. Tomek wyskoczył rano z wyra i pobiegł otworzyć balkon, bo w całym domu wali tym twoim chlebem! A powinno pachnieć, czyż nie? Ale ja mimo to będę próbować dalej, teraz z inną mąką, w końcu mi wyjdzie smaczny i wonny!
A!!! za tydzień już będziemy w drodze dookoła Islandii! wyjazd w sobotę rano! Raz, dwa, trzy, zaklepuję ładną pogodę na wyspie!!!
aganarczu
28 czerwca 2009, 14:28Ja wlasnie robie zakwas. I w tygodniu podejme probe pieczenia chleba :-)))) Wczoraj upieklam bulki i wyszly super. Troszke z nimi roboty ale efekt naprawde mnie zaskoczyl. Jak bedziesz zainteresowana to podesle Tobie przepis. Pozdrawiam.