Valentyną kochaną naszą, wiem wszystko w temacie urlopowym.
Prawo do przedmacierzynskiego mam, ale dopiero po konsultacji z lekarzem, trochę za duzo zachodu, jak dla mnie. Umówiłam się więc że na pewniaka odchodzę z początkiem września a w sierpniu popracuję w zwolnionym tempie i tak długo jak dam radę. Mam jej po prostu powiedzieć jak już nie będę chciała przychodzić.
Wczoraj po przyjściu do domu plecy dokuczały mi okropnie, nie mogłam sobie znaleść miejsca, czułam je w każdej możliwej pozycji a próbowałam wielu? siedzenia, stania i leżakowania. Może pora na naukę fruwania? bo juz niewyróbka była duża. Wreszcie położyłam się na boczku i cichutko sobie pojękiwałam. Aż przyszła Majka zaintrygowana, co się ze mną dzieje i pyta, czy coś cie boli mamusiu? Ja na to, że tak, plecki. A ona: i dupka? No tym mnie znokautowała i teraz na dokładkę brzuszek bolał ze śmiechu. I kalorii parę spaliłam...
MadziannaM
25 lipca 2009, 22:40Super zdjęcie w awatarku. Widać,ze szczęście Was przepełnia :)))
aganarczu
25 lipca 2009, 22:16hihi To faktycznie mala Cie powalila :-))) Ojej ale masz juz blisko do konca. W piatek przyszla do nas w odwiedziny jedna byla pracownica. Ma taka okragla pilke i 2 maluszki w srodku. Wyglada super a juz ma tylko 3 tygodnie do konca. Jak sie patrzy od tylu to nic nie widac :-)))) To zagon swojego pana do masowania :-) U mnie w pracy co chwila mnie pytaja kiedy drugie.... A ja im mowie ze jesli beda sie zajmowac to nie ma sprawy...