Nazbierało sie parę fotek do wklejenia. Ale przedtem muszę napomknąć o 10! km nabitych dzisiaj. Wyczyn nielada, jak na mnie. W dodatku juz po 2 km obudziła się mała gnida i wytrzymała aż do 4 km, kiedy to kwękanie zamieniło się w płacz i potrzebna była interwencja. Okazało się, ze powodem była okazała kupa w pieluszce. Następnie nosidełko na kółkach stanęło przy rowerku i tak zleciał kolejny 1 km, pozostałe 3 minęły w tempie dostosowanym do bujania nosidełka i pozwalającym na koordynację ruchu posuwistego lewej ręki z ruchem obrotowym obu nóg. W efekcie ja dojechałam do mety a dziecko usnęło. Pozwoliło mi to na wykonanie dzisiejszego planu minimum, czyli umycie podłóg. Mało tego, udało mi się bowiem, nie jak zazwyczaj omieść mopem w trybie szybkim, ale dokonać tego trybem dokładnym. Co w zaskutkowało już nie kropelkami ale strużką potu w majciochach i uzupełnieniem płynów szklankami z nawiązką. Same plusy, nie minusy.
Wczoraj Tomasz urządził nam wieczór sportów i rekreacji. W programie była jazda na rowerze slalomem z przeszkodami oraz pogoń kierowcy nosidełka za rowerzystą tą samą trasą. Wszystko to u nas w mieszkaniu. Jedną z przeszkód był kij od mopa ustawiony jako poprzeczka, drugą zaś miał byc Tomek stojący z drugim kijem od mopa i trzeba było uniknąć uderzenia tym kijem po twarzy. Z drugiej przeszkody zrezygnowaliśmy, gdyż oceniliśmy ją jako mało wychowawczą, bo zalatującą przemocą w rodzinie. Na poniższych zdjęciach wszyscy uczestnicy zabawy.
edyta1617
13 listopada 2009, 01:38C o za fantastyczna pozytywna rodzinka!!!!!!! Pozdrawiam
aganarczu
12 listopada 2009, 14:04heheheh ale wesola rodzinka :-))))
joanna1966
12 listopada 2009, 14:00Sonia ma nad wyraz wysportowanych rodziców i...zwariowanych:) Niech się dziewczę cieszy, że dobrze trafiło:)Mnie kiedyś dorosłe już dziś dziecię, gdzieś na etapie zerówki poprosiło: Mamo, a czy Ty nie mogłabyś byc taką normalną mamą...