Chłopa mi przewiało, jęczy w łożku, wstać nie może, filmy non stop ogląda, jedno wielkie utrapienie. O 5 nad ranem w poniedziałek zadzwonił do mnie do sypialni z jękiem Aniaaaaa pooooomóż... Wyskoczyłam z wyrka jak ten ninja pingwin i lecę na ratunek a on, bidulek, utknął na boczku i jedyne co mógł zrobić to sięgnąć po telefon. Maści, smarowidła, szalik na plecki, pigułka, soczek i w środę pomaszerował do pracy lekko tylko wygięty. Vitalia leży odłogiem, nic napisać nie dałam rady, jedynie pozaglądałam gdzieniegdzie ale też nie za dużo bo nad uchem co chwile już?, długo jeszcze? a co cię obchodzi jak inni żyją? Dziś zato mogę i pół dnia tu siedzieć. Dwa dni oglądania filmów i to niekoniecznie takich co to miały premierę kinową, ściągał same krwawe jatki i tasakiem w łeb albo idiotyczne komedie. I powtórki z zasobów komputerowych. Tomek i jego chorowanie. Zaczęliśmy się zastanawiać co on takiego robił gdy nie bylo komputerów ani internetu. Dosłownie "zaczęliśmy" bo musiałam sama dojść do konkluzji, gdyż Tomka pochłonęła akcja. Pewnie oglądał filmy na wideo bo w jego czytelnictwo ciut wątpię.
No tak. Wynudziłam się z leksza i zgłodniałam z tych nudów. Wczorajszy dzień szczególnie obfitował w kuchenne wizyty. Mimo to waga nie wychyla się dalej niż o 100 g w obie strony. Rowerka nie odpuściłam. Tomek nawet się specjalnie nie chichrał, co najwyżej podkręcał opór, chyba mu zależy na moim zgrabnym w przyszłości tyłeczku.
Kroniki domowe
Tomkowe filmy, filmidła i filmiki. W przerwach podszczypywanie i gilgotki, obu szczerze nie cierpię ale niecierpliwie znoszę w imię partnerstwa i miłości. Bywają też dialogi jak ten o koledze Tomka, którego imienia nie mogłam sobie przypomnieć. Tomasz jak to on, trochę przewrotnie, coś podpowie, coś pokręci, wreszcie litościwie podsunął mi taki oto ciąg skojarzeń Bogusław, Bożykwiat, Irys po nim dopiero wpadłam na właściwego Irka. A potem kinematografii ciąg dalszy.
joanna1966
26 listopada 2009, 14:13Tomberg Ty się ciesz, bo to mogliby być pancerni...i co wtedy? albo janosik? albo czarne chmury"albo rambo? albo tozsamosc bourna? i nijak się tu ewakuować!
nonos
26 listopada 2009, 10:19A ja mam taką teorie sknutą, że oni wcale "gorzej" od nas nie chorują;-). My też byśmy chciały pokwękać, pojęczęć, schować się pod kołdrę i żeby cały świat latał koło nas;-). Tylko my wiemy, że wokół nas NIE będzie latał;-) To i jęczenie trzeba ssobie odpuścić, bo szkoda prądu;-)
edyta1617
25 listopada 2009, 23:57Kochana współczuję bardzo taki domowy szpital z mężem na oddziale to tragedia niby silne chłopy a taki nie wytrzymałe na choroby nie wiem jak by to było jak by im przyszło rodzic :-)))))))))))))) No cóż pozostało ci jedynie go mocno przytulać
mamigora
25 listopada 2009, 21:34No ja miałam dwie płcie męskie chore w domu i wiem , że to film dla ludzi o mocnych nerwach:) Chmm, apropo's tomkowych seansów filmowych...ja też sie zaczynam zastanawiac , co ja robiłam, jak nie miałam kompa i netu....chyba wiodłam wtedy teatralny zywot...pokazywałam się na różnych deskach i mówiłam ukartowane teksty:) Było fajnie, aktywniej, ale teraz narodziłam sie dla wirtualu i jakas moja część stąd czerpie paliwo.
kasiapelasia34
25 listopada 2009, 14:47rozumiem... Mam siostrę i brata w Irlandii. Mają małe dzieci i od kilku lat spędzają święta na emigracji. Co roku rozpaczliwie szukają chętnych na przyjazd do nich. Ja byłam 3 lata temu i doskonale wiem, że akurat we święta najbardziej tęskni się za domem i za wszystkim, co "swojskie", znane i rodzinne :-) Cieszę się, że możecie zjechać na święta :-)
aganarczu
25 listopada 2009, 14:00facet chory - w domu szpital !!! i powinnas byc pielegniarka, opiekunka, mamusia, klownem do zabawiania itd itp w jednym gdy jasnie pan z powodu przyslowiowego kataru legnie w lozu smierci.... hihihi jak bedziecie w PL to kup stary wynalazek ale jakze przydatny - masc Vikvaporub - czy jakos tak. Przydaje sie i w kaszlu i katarze i w przewianiu. Bardzo dobrym wynalazkiem jest tez termofor - niedrogi a tez swietny - polecam na wieczorne rozgrzanie nozek pod kolderka :-)
lussesita
25 listopada 2009, 13:27ale się uśmiałam :) nie myślałaś czasem o pisaniu powieści z lekkim zabarwieniem humorystycznym ? tak Grocholą trochę mi zabrzmiało :) a z facetami to gorzej niż z dziećmi ;) coś o tym wiem :) Pozdrawiam
kasiapelasia34
25 listopada 2009, 13:24męskie chorowanie.... Świat się zatrzymuje i zaczyna kręcić wokół takiego ... straśnie chorego :-) Oni chyba to lubią :-) Moja mama zawsze mówi, że jakby chłopy miały dzieci rodzić, to ludzkość już dawno by wyginęła:-D Nie chorujcie kochani! Pozdrawiam !