Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zmiana planu


Dziś pozmieniałem trochę plan dnia. Rano zacząłem jak zwykle od soku (pomidory, czerwona papryka, kalafior, marchewka, kawałek cytryny). Piekł w język (samo zdrowie :-)). Przesadziłem chyba trochę z kalafiorem. Ale za to trzymał mnie do 11.30 bez głodu. Wypiłem chyba z 600ml. Później trochę skomplikował mi się dzień w pracy. Nie miałem czasu nic zjeść poza drugim śniadaniem, które zjadłem właśnie ok. 11.30 (mały kefir i mała podwójna kromka chleba razowego). Niestety wróciłem do domu głodny i jakoś wyjątkowo osłabiony, więc postanowiłem, że dzisiaj nie będę robił zaplanowanego kolejnego treningu interwałowego, dzień po dniu, bo muszę coś zjeść, a po jedzeniu ciężko się biega, zwłaszcza interwały. Postanowiłem, że dzisiaj zrobię pierwszy trening z Vitalią zaplanowany dopiero na piątek. Stwierdziłem, że dziś mogę trochę poćwiczyć a w piątek zrobię trening interwałowy. Zjadłem więc mały obiad (trochę zupy fasolowej, a następnie przepadłem w zamkniętym pokoju w spokoju oddać się ćwiczeniom (rozgrzewka, ćwiczenia siłowe - 680kg, ćwiczenia kardio - 30 minut na orbitreku z tętnem 110-130/min. i na koniec rozciąganie - razem ok. 1,5 godziny ćwiczeń. Po ćwiczeniach nagroda - pyszny soku (dużo pyszniejszy niż ten poranny) - worek szpinaku, melon, mango, pigwa, jabłko i kawałek cytryny. Zielony, ale wyjątkowo dobry. Podobny w smaku do sałatki z surowego szpinaku z kawałkami mango i melona, lub odmiany tej sałatki z gruszką. Rano waga 102,5kg, czyli spadek wraca do normy.

  • mamagrzesia

    mamagrzesia

    18 listopada 2015, 21:34

    Ejjjj.....a Ty przypadkiem nie przesadzasz z tą restrykcyjną dietą? Długo tak na tych warzywach i owocach nie pociągniesz. Facet z Ciebie duży a mięso omijasz widzę szerokim łukiem. Co nagle to po diable...zwolnij ;)) Tuczyliśmy się długo to i chudnąć trzeba z umiarem ;))

    • tombom

      tombom

      19 listopada 2015, 14:35

      Dziś jadłem kurczaka :-)