Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jesień


Za oknem jesień pełną parą. Mgła, że nic nie widać, mżawka, ciemno, zimno - 2 stopnie C. Paskudna pogoda. Przez moment zastanawiałem się, czy nie zmodyfikować moich planów, ale zamknąłem oczy, wsiadłem w samochód i ruszyłem do boju. Dziś pobiegałem 8 km w dobrym tempie - średnio 6,23 min./km. Po bieganiu woda z cytryną. Później sok owocowy - dziś na pomarańczowo/żółto - marchewka, dużo marchewki, pomarańcza, mango, pigwa, cytryna, jabłko, kiełki lucerny alfa-alfa. Dobry po wysiłku. Przez moment zastanawiałem się przed bieganiem, czy nie zjeść kilku kawałków gorzkiej czekolady - bałem się hipoglikemii przy bieganiu, ale dałem radę bez czekolady :-). Na obiad dziś kurczak ze szpinakiem po meksykańsku. Jadanie tych samych sprawdzonych posiłków oszczędza energię i czas - nie muszę się zastanawiać, co dziś zjem. Przy diecie na sokach czekam na tego kurczaka, którego jadam ostatnio trzy razy w tygodniu, najczęściej kiedy biegam wieczorem. Daje mi to więcej siły. Jestem podekscytowany przed jutrzejszym porannym ważeniem - czy już przekroczę magiczną granicę 100 kg. Dziś brakowało mi tylko 400 gramów.

  • GrubaEmigrantka

    GrubaEmigrantka

    26 listopada 2015, 21:36

    Trzymam kciuki, podobno jarmuz dla biegaczy ti strzał w 10 (ma walory prozrowotne, lepsze niż szpinak, ktorego w nadmiarze jesc się nie powinno (zawiera szczawiany) - tak czytałam :)