Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Bieg Morsa


Dziś pogoda dopisała. Rano waga 99,2 kg - nabieram sił i dodatkowej energii przed jutrzejszym Biegiem Sylwestrowym. Chcę pobić swój rekord życiowy na 10 km, czyli wybiegać ten dystans w czasie poniżej 58 minut. Sok na śniadanie - jarmuż, seler naciowy, gruszka, jabłko, pigwa, natka pietruszki, która już przysychała, cytryna. Następnie grupowa wycieczka do Przesieki - pod wodospad Podgórnej.

Temperatura powietrza -3 do -4 stopni C. Drzewa zaszronione. Słońce z nieba. Temperatura wody w wodospadzie Podgórnej - 1,1 stopień C.

Banan przed biegiem, dwa cukierki. O 13.00 start biegu - 5 km w spokojnym tempie ok. 7,5 min./km po górach.

Po biegu morsowanie w wodospadzie. Wspaniała impreza.

Po morsowaniu - szybkie ubieranie się (im dłużej się człowiek ubiera, tym trudniej mu się ubrać). Uzupełnianie niedoborów (kiełbasa z grilla - jedna; zupa z soczewicy i risotto z surowymi warzywami z patelni). Gorąca herbata z cukrem. Zgrabiałe nogi, zgrabiałe ręce. Po powrocie do domu - kontynuacja suplementacji - zupa ze świeżych ogórków szklarniowych i dwie kromki chleba z twarogiem i plasterkiem kiełbasy. Herbata z miodem i pełna regeneracja. Nabieram sił przed jutrzejszym biegiem. Jutro ma być jeszcze zimniej niż dzisiaj i dystans trochę większy.

Przed pełną regeneracją - obowiązkowo dalszy etap mojego wyzwania - PLANK - dziś 2 minuty 30 sekund. Jutro przerwa.