Krok po kroku.
Rano bez ważenia. Sok z jarmużu, selera naciowego, gruszek, kiwi, jabłka, kawałka mango i kawałka ananasa. Soki, to jedyna rzecz, z której nie zrezygnowałem przez te całe dwa tygodnie, kiedy całkowicie zarzuciłem aktywność. Kawy rano nie piłem - nie zdążyłem. Zepsuł nam się drugi samochód, więc musiałem dzisiaj, trochę wcześniej niż zwykle, porozwozić całą moją rodzinę na różne zajęcia - żonę do pracy, dzieci na półkolonię. Niestety po południu będą musieli się sami pozbierać. Wczoraj przywiozłem mamę do opieki nad dziećmi poza godzinami półkolonii. Niestety związane jest to z tym, że będę przez tydzień narażony na dietę wysokokaloryczną, pełnotłustą - nie będę więc jadł w domu nic, albo będę jadło osobno, to co sobie tylko sam zrobię. To tylko tydzień. Kawa w pracy, zaraz po przyjeździe - czarna. O 11.00 - drugie śniadanie - podwójna kromka chleba wieloziarnistego z twarogiem i pastą z papryki chili - pikantną mieszanką w oliwie z oliwek. Do tego sok, który przygotowałem rano (porcja do pracy). Następnie między posiłkami dwie herbaty - jedna owocowa, druga zielona. Za chwilę czas na kolejny posiłek. Wieczorem chciałbym poćwiczyć z Vitalią - jak będę to sobie powtarzał, to tak właśnie się stanie, mam nadzieję.
iw-nowa
1 lutego 2016, 23:28Widzę, że wprawdzie zajęć i obciążeń masz mnóstwo, ale nie zarzuciłeś walki. Pozytywne jest to, że nie zarzuciłeś przez ten czas soków, na pewno pomogły Ci się zregenerować. Ja już jestem w tym miejscu, że co by się nie sypało, nie zawalam diety (brawo, że nie będziesz jadł u mamusi, znam ten ból :))).
garfildus
1 lutego 2016, 21:57Trzymam kciuki za wytrwanie z mamą u boku i za powrót do dobrych nawyków :)