Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
intensywnie


Wczorajszy dzień można zaliczyć do tych udanych - spełnionych fizycznie.

Wstałem rano i postanowiłem, że zacznę układać drewno do kominka, spodziewając się kolejnego transportu w tym dniu. Od 9.00 do 16.00 przerzuciłem i ułożyłem na miejsce, razem z moją najmłodszą córką, 5 m3 drewna. O godz. 16.00 nie miałem już sił, żeby ruszyć choćby jedną ręką, nie wspominając o kręgosłupie - nie jestem przyzwyczajony do tego typu pracy. W związku z tym, iż dzieci były w tym dniu wyłącznie pod moją opieką, zabrałem je na obiad rodzinny do restauracji (sam nie miałem już sił i czasu, żeby coś ugotować). Po obiedzie lody - ja też sobie pozwoliłem na miętowe z czekoladą, żeby uzupełnić, choćby częściowo, utraconą energię. Myślałem, że po powrocie do domu nie ruszę się wcale, choć dzieci namawiały mnie na bieganie!, jednak perspektywa spędzenia reszty dnia przed telewizorem sprawiła, że dałem im się namówić na kolejną aktywność. Bieganie - krótko po jedzeniu (minęło ok. 1,5 godziny), z bólem mięśni po wysiłku fizycznym - w wolniejszym tempie na stałym odcinku.

Zatem przebiegłem (marszobieg 200 metrów biegania/100 metrów marszu) 5 km w czasie 40,54 min. w średnim tempie 8,09 min./km.

Waga poranna - 107,7 kg.

Średnia aktywność tygodniowa - 2609 kcal.

  • GrubaJa21

    GrubaJa21

    12 września 2017, 12:04

    Super, że pomimo zmęczenia dałeś radę pobiegać!