Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
12 życiowych zasad


Bardzo Wam dziękuję, za taki odzew pod moim ostatnim wpisem. Wiem, że Wam też nie jest lekko, chyba mało komu jest. Już mi trochę lepiej, uspokoiłam się, idę dalej do przodu, bo co innego pozostaje. Powoli zmieniam myślenie, ostatnio staram się znaleźć więcej czasu, żeby pomyśleć o życiu i o sobie. Nie mam natury filozofa, raczej od kiedy pamiętam cieszę się życiem, przyjmuje je z tym co daje i zabiera, nie wybiegam daleko w przyszłość, nie planuję. W ostatnim czasie odczuwam co raz większy chaos w głowie i chcę to jakoś poukładać, określić do czego dążę w życiu, czego tak naprawdę chcę i co z tego co chcę jest możliwe do zrealizowania.

Zaczęłam czytać "12 życiowych zasad" J. Petersona. Pomimo pewnych uprzedzeń, jakie żywię do jego osoby, uważam że książka jest świetnie napisana. Tytuł jest trochę mylący, bo sugeruje coachingowe brednie, ale w istocie są to (przynajmniej tak mi się wydaje po przeczytaniu trzech rozdziałów) filozoficzno-socjologiczne dywagacje nad istotą życia, jego sensie lub braku. Na ten moment polecam wszystkim, którzy mają chaos w głowie i życiu i chcą to sobie trochę poukładać. Powiedziałabym, że to dobry wstęp do psychoterapii. Przy tym książka jest pięknie wydana i cieszy oko, już wizualnie wprowadza spokój ;)

***

Jak nazwa wskazuje jest to pamiętnik odchudzania, więc pójdę trochę w tym kierunku. Ponieważ uświadomiłam sobie, że siłowni szybko nie otworzą, postanowiłam wziąć się w garść sama.

Kupiłam sztangi - takie "babskie", jak na zajęciach typu PUMP, maksymalne obciążenie to chyba 23kg. Myślałam - pff, co to dla mnie, przecież przed pandemią w przysiadach brałam 55kg. No cóż, choroba (i lenistwo) dały mi popalić i teraz męczy mnie 10kg. Wczoraj i przedwczoraj zrobiłam ćwiczenia z youtuba i jogę.

Czuję, że potrzebuję jogi. Raz z powodów, o których wcześniej pisałam, dwa, że naprawdę mi pomaga na kręgosłup. A widzę po sobie, że brak wysiłku fizycznego bardzo źle wpływa na moją postawę.

Podczas ćwiczeń wszystko mi chrzęściło. Słyszałam każdy swój ruch. Dramat. Boję się o swoje stawy, bo w mojej rodzinie wszyscy mają z nimi problem.

Ćwiczyłam po 20 minut plus joga ok 15 minut i od wczoraj mam zakwasy - porażka. To tylko uwidacznia jak źle jest z moją kondycją. Na dziś też już zaplanowałam ćwiczenia. Wrzucam filmiki, które robiłam wczoraj.

Pozdrawiam Was, trzymam kciuki za realizację Waszych postanowień i dobre zdrowie psychiczne ;)


  • Agnusia93

    Agnusia93

    16 marca 2021, 09:23

    Ja ciągle zbieram się do powrotu do jogi. Świetnie działala na mój kręgosłup. Niestety po ćwiczeniach zazwyczaj brakuje mi już xzasu😥. Muszę się jakoś inaczej zorganizować...