Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jak schuść i nie zwariować?


A nie wiem. Chciałabym się dowiedzieć właśnie. Ktokolwiek widział ktokolwiek wie? 

Postanowienie pierwsze: nie robić żadnych postanowień. Bo jak już coś sobie postanowię, to czuję wewnętrzną potrzebę ukręcenia sprawie łba, bo a nuż mi się uda. To by była tragedia, lepiej przerwać wcześniej, na wszelki wypadek.

Więcej postanowień siłą rzeczy nie będzie :) Dzisiaj w programie rozrywkowo-śniadaniowym (rozrywkowym głównie ze względu na to, jakie głupoty tam czasem pletą - ubaw po pachy serio) podali statystyki, iż 42% Polaków postanawia noworocznie, że schudnie. Nie zamierzam podbijać tych statystyk. 

A tak na marginesie - braliście kiedyś udział w jakichś badaniach statystycznych? Bo mnie nikt przez ostatnie 28 lat o nic nie zapytał i nie chciał poznać mojej opinii, więc statystykom nie ufam. Pewnie przed programem jakaś Pani Krysia przy kawie postanowiła (też noworocznie, a co!), że to będzie akurat 42% i tak ma być. 

Wygląda to tak - wstałam rano i stwierdziłam, że Święta minęły, w kwietniu szykuje się dwutygodniowa podróż do Wietnamu, więc skoro będę musiała przez ten czas dźwigać swój dobytek w plecaku, to bez sensu byłoby do tego bagażu dodawać jeszcze wagę mojego pimpusia (Pimpuś Sadełko - taka bajka chyba?).

Ruszam nie z kopyta, bo śnieg i ślisko, więc zęby można sobie wybić. Ruszam powoli, pomału zmieniając zwyczaje żywieniowe. Popyrkam sobie w kierunku mojej nowej wagi :)

  • lyyna

    lyyna

    2 stycznia 2016, 12:27

    Witaj, podobnie jak Ty ruszam powoli, mam nadzieję że obu nam się uda. :) powodzenia! Zapraszam do mnie :)