Drogi pamiętniczku
Dzisiaj był wieeelki dzień. Ponad tydzień czasu trener namawiał mnie na crossfit, a ja odmawiałam. Wydawało mi się że jestem po prostu za słaba i się bałam. Aż tu dzisiaj wstałam i co? I moją pierwszą myślą było " walić wszystko, dam rade".
Jak weszłam na siłownie i powiedziałam trenerowi że to jest ten dzień to trzy razy się pytał żeby się upewnić czy dobrze usłyszał:D
Pamiętniczku trening był ciężki. A wyglądał tak
10 x przysiady ze sztangą z wyprostowywaniem rąk
10 x z ciężarkiem przysiady ( takie machanie nim góra dół)
10 x podciąganie nóg zwisając na kółkach
I to wszystko jedenaście razy zrobiłam. W sumie to nóg nie czułam, a trener do mnie " porozciągaj się i zaraz drugi". Myślałam, że źle usłyszałam. Próbowałam go przekonać, że to zły pomysł, ale nie dałam rady. No i wziełam się za ten drugi a wyglądał tak
50 x skakanka
50 x brzuszków
50 x żabki
i później po 40, 30, 20 i 10.
Pierwszy raz jak na skakance skoczyłam to nogi mi odmówiły posłuszeństwa i upadłam. Nie miałam kontroli zupełnie nad mięśniami w udach. Ale wstałam i dokończyłam po czym poskakałam sobie jeszcze na skakance poszłam zrobić brzuch na maszynach i 30 minut na orbitreku:D Tak wiem, jestem szalona. Trener mówi na mnie świr:D A i przed treningiem biegłam jeszcze na bieżni 20 minut:D Tak jest!
Po treningu jak już byłam na orbitreku to przyszedł do mnie trener i nakrzyczał na mnie że na prostych nogach śmigam, ale ja chciałam tylko te uda rozruszać żeby przestały boleć. No i zaczeliśmy się kłócić xD ( wiem, że on ma większą wiedzę i miał racje, ale ja zawsze muszę to swoje zdanie powiedzieć, taki charakterek mam:P)
Powiem Ci pamiętniczku, że ciesze się że mam tego trenera. Pomaga mi. Dzisiaj jak się wkurzył przy orbitreku to stwierdził że on zrobi sobie godzinkę wolnego i będzie tą godzine przy mnie stał i jak będę źle robiła to mi strzeli ( da klapsa) xD haha:D taaa chciałby:D
Dzisiaj zaczeliśmy troszkę rozmawiać o moim odżywianiu no i wyszło na to że jest złe. Przyznałam mu racje. Muszę się poprawić. Podsunął mi parę pomysłów, ale potrzebuję ich więcej. Kanapki to słabe rozwiązanie. Ja potrzebuję mocy, mój organizm energii. Bez tego ( jak to mówi mój trener) nie zostane kotem:D A ja chce! Bardzo chce!
Dzisiaj jak ćwiczyłam na sali i wyszłam to chłopaki się tak patrzyli jakby pierwszy raz dziewczyne zobaczyli, a ja dumnym krokiem przeszłam przez siłownie po czym padłam:D
:*
Peppincha
22 października 2014, 10:56podziwiam :)
Trendgirl
22 października 2014, 11:46Miało być małymi kroczkami, a wyszło jak zawsze. Ja inaczej nie potrafie, a później cierpie;p
endorfinkaa
20 października 2014, 23:24fajnie, zastanawiałam się nad tą formą aktywności, ale łatwo jest przesadzić na takim treningu
Trendgirl
22 października 2014, 11:46No i ja właśnie chyba przesadziłam;/