Ciężko jest zmusić się do ruszenia leniwego tyłka z kanapy przy ulubionej książce, filmie czy zajadanej pizzy. Rozpoczęłam swój drugi dzień poświęcając półtorej godziny na aktywność fizyczną każdego dnia. Może niedziele będą moimi leniwymi dniami, ale póki co za długo byłam leniwa, by o tym obecnie myśleć. Ba, zaczęłam wstawać wcześniej co nota bene napawa mnie dumą, a z natury nie jestem rannym ptaszkiem. Chciałam się podzielić malutkim sukcesem, który mnie naprawdę motywuje i mam ochotę na więcej. Co prawda postanowiłam się nie ważyć codziennie, ale dzisiaj nie mogłam się powstrzymać i weszłam na wagę. Zamknęłam oczy na początku i robiłam trzy podejścia, ale ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam 600 gram mniej. Wiem, wiem to woda, ale myślę, że każdy, choć mały spadek wagi powoduje banana na pyzatej buzi jak moja. Mam za sobą poranny trening i lekkie zakwasy, ale nie poddaję się, poprawiam koronę i ruszam dalej walczyć z kilogramami!
P.S
Jutro spróbuję nie wejść na wagę ;-)
Fetuszek
31 stycznia 2019, 16:16Ja planuje ważenie po okresie pewnie będę 10razy sprawdzać czy na pewno waga jest dobra a potem cały dzień wkurwienie :D
tricia88
31 stycznia 2019, 17:05Złota zasada - przed i w trakcie okresu się nie ważymy haha. Ja sobie dodaję wówczas minimum 3 kg dla podniesienia na duchu ;)
zurawinkaaa
31 stycznia 2019, 15:34Ja ważę się codziennie. Ale jak widzę wzrost to mnie to nie dobija. Nauczyłam się z tym żyć. Za to każdy choć malutki spadek bardzo cieszy ;) gratuluję Tobie spadku. Działaj dalej ;)
tricia88
31 stycznia 2019, 17:04Dziękuję za dobre słowo! Każdy mały sukces jest osiągnięciem :)