Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
12 km biegu i...wszystko nie tak.


Mam tendencję do narzekania i wyolbrzymiania. Zaraziłam się tym od mamy, od kiedy wróciłam do domu i boję się, że wejdzie mi to w krew na dobre. Czasem mam wszystkiego dość, tak jak dziś, kiedy nadmiar obowiązków wali mi się na głowę, nie wiem od czego zacząć, mam za dużo wydatków, a za mało pieniędzy i jeszcze ludzie dookoła robią mi przykrość, a nie potrafią się przyznać do błędu...

Nie mam ciężkiej sytuacji w domu. Nie jest rewelacyjnie, ale z pewnością nie mogę powiedzieć, że jest źle. Ale jak w każdej rodzinie (tak mi się wydaje) zdarzają się kłótnie. I mam dość tego, że za każdym razem to ja padam ofiarą rozładowania wszystkich emocji, wyżycia się, wykrzyczenia na mnie, przy okazji sprawienia mi przykrości, tylko dlatego, że jestem pod ręką, bo pracuję w domu. 

Wkurza mnie strasznie, jeśli ktoś myśli, że praca w domu, przy komputerze, to nie praca, że mama ma do mnie pretensje, że "ciągle nie mam czasu", a przecież "tylko siedzę" przed monitorem... rozkręcam swój biznes, na razie wszystko idzie pod górkę, mam ogromnie dużo pracy i mało czasu... Przecież nie zadowolę wszystkich... Ale piętna "czarnej owcy" w rodzinie, widocznie nie da się zmyć.

CEL: wyprowadzka
Szkoda tylko, że póki co nie zapowiada się na finansowe szaleństwo w ciągu przyszłego roku...będzie ciężko. Mam nadzieję, że ryzyko popłaci.



Co do odchudzania, to tak jak już pisałam, zeszło na drugi plan, ale to nie znaczy, że wracam do obżerania się. Dzisiaj wygrałam bitwę z głodem i wielką chęcią na kebaba. Potulnie wróciłam do domu i zjadłam kurczaka z pomidorem.

Przez ten niemiłosierny upał wybrałam się biegać, dopiero po 20.00 i wracałam po ciemku na szczęście nie sama... po drodze zatrzymała nas policja, akurat wtedy jak kawałek biegłyśmy po niewłaściwej stronie, potem uciekałysmy przed dzikimi zwierzętami, które potencjalnie mogły się pojawić :D Bądź co bądź, z wielkim bólem udało się zrobić 12 km w 1h 20 min.

A za tydzień... jadę na kilka dni w góóóóry! Będę pewnie trochę dietetycznie grzeszyć, ale i dużo chodzić :)

  • angelhorse

    angelhorse

    6 sierpnia 2015, 12:43

    12km?? łał ;d ja 4km przebiegam z trudem:D

    • tricked_beauty

      tricked_beauty

      6 sierpnia 2015, 13:15

      Ja jeszcze 2 miesiące temu miałam problem z przebiegnięciem kilometra :D

  • MinusPlus

    MinusPlus

    6 sierpnia 2015, 10:52

    Ja tez za tydzien jade w gory na kilka dni:) ale u mnie na pewno bedzie malo dietetycznie. Jaka firme rozkrecasz?

    • tricked_beauty

      tricked_beauty

      6 sierpnia 2015, 11:05

      U mnie też pewnie nie będzie, mimo że jadę z nastawieniem, że nie chcę szaleć tak, jak co roku :D Studio fotograficzne ;)

    • MinusPlus

      MinusPlus

      6 sierpnia 2015, 12:01

      Powodzenia :)