Jak minął dzień? Mój niby normalnie, ale jakoś brak mi humoru dzisiaj. Dobry nastrój zagubił się gdzieś w zgiełku codzienności. Brak mi chęci na cokolwiek. Zaczęłam dzisiaj sprzątanie szafy w pokoju, i nawet nie skończyłam. Usiadłam na łóżku i tak sobie siedziałam bezcelowo. ah. Później pojechałam na działkę. Nazrywałam tego i owego. Przygotowałam chłodnik na jutro na obiad. Wyprowadziłam psa na spacer. I ot tak, znowu siedzę. Zjadłam z Moim lubym po kolacji lody z posypką kokosową, i nawet nie mam wyrzutów sumienia. bo nie mam na nie ani siły ani ochoty. Nie zbliża mi się okres, więc nie wiem, może to zmęczenie tym remontem i ciągłym sprzątaniem. Sama nie wiem... Jakiś gorszy miałam ten dzień. Za chwilę skończę tu do was pisać, wezmę prysznic, zrobię masaż moich potwornym udom, i zatopię się lekturze. Czytam teraz "Dom nadziei". Jestem gdzieś w połowie, i uważam , że jest naprawdę godna polecenia. (historia autentyczna, o losach kobiety i jej dzieci, uciekających w czasie wojny, do Węgier, bo Mąż i ojciec, był oficerem polskim, musiał się tam ukryć...) Jeśli ktoś lubi takie historie, to ta książka jest fajnie napisana.
Moje menu:
Śniadanie: 3 tosty francuskie ( chlebek razowy umoczony w mleku i jajku+ sól pieprz, smażony na patelni bez tłuszczu), 2 liście sałaty, pomidor, cebulka. + kleik. SUMA: 410
II śniadanie: piankowy deser jogurtowy, owoce, baton mussli.SUMA: 227 kcal
Obiad: 2 kotlety z mięsa mielonego i warzyw (kapusty białej, marchwi, pietruszki, cebuli), 2 mace razowe, sałatka: papryka żółta, mała cebulka, sałata rzymska, ogórek gruntowy, łyżeczka jogurtu naturalnego, pieprz, sól. SUMA: 423 kcal
Kolacja: jabłko, lód z zamrożonej jogobelli, dwa wafle ryżowe, lody z posypką kokosową zjedzone po kolacji z moim Mężczyzną. SUMA: 444 kcal.
Łącznie: 1504 kcal. Wiem - o jakieś 150 za dużo. Ale nie mam ochoty na wyrzuty sumienia. Poza tym ćwiczyłam dziś stosunkowo intensywnie, więc jakoś bilans się równoważy.
30minut na steperze, 8 minut ćwiczeń na brzuch, 8 minute legs, 8 minut rozciągania. To jest około 330 kcal spalonych.
Mam nadzieję, że jutro będę miała lepszy nastrój. Pozdrawiam Was kochane!.
Ps. jeśli kogoś interesuje mój deserek, oto przepis:
JOGURTOWY DESER PIANKOWY
Jogurt duży (330 g), ja użyłam 0% tłuszczu, o smaku truskawkowym.
2 łyżeczki czubate żelatyny.
2 plastry cytryny.
Żelatynę rozpuszczamy w ciepłej wodzie, w minimalnej jej wielkości. Jogurt ubijamy na wysokich obrotach mikserem. Dodajemy sok z wyciśnietej cytrynki. Do ubitego jogurtu, dodajemy żelatynę, Jeszcze jakiś czas ubijamy. Wlewamy do salaterek lub pucharków, wstawiamy do lodówki na minimum 2 godzinki. Ja podałam z owocami. Było przepyszne. I małokaloryczne.
Maryśka.
minimee
20 lipca 2010, 09:19ale ty tu masz pysznie uwielbiam twoje jadłospisy :)
aniela.aniela
20 lipca 2010, 07:46Od samego patrzenia, jestem głodna....
Grubolina
19 lipca 2010, 22:26Mi też tak jakoś dzisiaj źle, w dodatku zwyżka na wadze, a już się cieszyłam, że osiągnęłam II cel :-/ Na pocieszenie zrobiłam sobie Twój jabłkowy koktajl z cynamonem... jutro też go zrobię. Pozdrawiam!
Chemiczka83
19 lipca 2010, 22:00Każdy ma czasem gorsze dni. Takie też niekiedy są potrzebne , by móc potem docenić bardziej te lepsze:) Jutro wstaniesz na pewno w lepszym nastroju:) Trzymaj się ciepło!
mikolino
19 lipca 2010, 21:52Ale smakowite te Twoje fotki, a deser piankowy pycha!!! ;-)
martynka2812
19 lipca 2010, 21:48zylaki to ja na pweno tez bede miec=/ mamuska ma, ojciec gruby. pewnie, ze damy rade! uszy do gory, jutro bedzie nowy dzien i lepszy humorek=))