Ale..... się dzisiaj napracowałam...o matko :) jak weszłam do kuchni o 9 tej rano, tak wyszłam z mamą, po godzinie 18.00. Masakra! Zrobiłyśmy łącznie jakieś 40 słoików przetworów,i nie skończyłyśmy, po prostu zabrakło nam sił. Jutro będę robić jeszcze słoiki z fasolką szparagową :) Dzisiaj królowały ogórki - z zalewą miodową, z zalewą curry , zalewą pomidorową no i sałatka szwedzka:) Padam z nóg :)
Moje posiłki dzisiaj - z kalorycznością, jak najbardziej super, ale jestem taaaaaaaaaak objedzona, że szok! ledwo siedzę, zjadłam potężny obiad:) ale był zdrowy i pyszny:) A według zaleceń stabilizacji , mam raz zwiększać kaloryczność jednego, a raz drugiego posiłku. Dziś była więc lżejsza kolacja i śniadanie, a poważny obiad:) To ma działać pobudzająco na mój metabolizm. Na resztę posiłków, czasu było ----hm, chyba wcale, więc szału nie ma, haha :) jak ruszy troszkę mój brzuszek, to przed snem - zrobię 8 minute legs, i ćwiczenia na brzuch i rozciąganie.Na bieg nie mam już dziś siły.
Moje menu:
Śniadanie: 3 kromki pieczywa chrupkiego z mlekiem (chyba najlepsze, jakie jadłam do tej pory :) ),6 plasterków ogórka, papryka żółta, 2 plasterki wędliny z indyka, + kleik, do którego dziś dodałam 2 łyżki musli. SUMA: 357 kcal
II śniadanie: jabłko w jogurcie waniliowo - miodowym z kolagenem, poziomki, cynamon.SUMA: 299 kcal.
Obiad: kabaczek z mięsem mielonym drobiowym, ryżem, cebulką i przyprawami. Odrobina ogórka. Bułka fińska. ( booooooże, jak ja się najadłam nim, aż się czuję ciężka! :P ), SUMA: 480 kcal
Kolacja: jabłko w jogurcie jogobella light o smaku pieczonego jabłka (pycha.....), cynamon. i serek wiejski z cynamonem. SUMA: 291 kcal
Ledwo to w siebie wcisnęłam! Ale musiałam wyrobić kaloryczną normę. Jutro chyba jednak znowu będzie kaloryczne śniadanie a nie obiad haha :) ŁĄCZNIE DZISIAJ: 1427 kcal. Pięknie :)
AAA! muszę się Wam pochwalić. Wiecie jaki prezent mi sprawił mój luby? hahaha koszulkę, z napisem : "Byle do piątku" oczywiście, to w nawiązani udo moich szalonych piątków..... Ostatnio mi mówił, że podoba mu się to, że potrafiłam sobie zorganizować dietę tak, żeby móc pod koniec tygodnia - dać sobie upust, i zrelaksować się z nim, po jego ciężkim tygodniu pracy :) Fajnie, że to docenia, i rozumie :) i że go to cieszy w ogóle :) Prawda?
No nic, idę "trawić:" a później, poćwiczyć:) Buziaki kochane!
Maryśka!
Maryśka!
Carmellek
28 lipca 2010, 20:15Bardzo ładnie Ci idzie :]
TwardaJa
28 lipca 2010, 14:09ah, i walia....pisałam już taki post, kilka dni temu o podstawowych zasadach stabilizacji:)
TwardaJa
28 lipca 2010, 14:07w szalone piątki, reguła jest taka, że jadam w dzień normalnie, przestrzegając kalorii, a nawet może i ciut lżej niż normalnie. Wychodzi mi na trzy posiłki zazwyczaj około 1000 kcal. A szalony piątek - to wieczór, kiedy kolacja jest dowolna, i mogę się też napić alkoholi. Ale weźmy pod uwagę, że nawet jeśli zmieści mi się do brzuszka akurat 2 piwa i np kawałek pizzy, to dla mnie upust od diety, a kalorie i tak 2000 - 2500, czyli tyle ile powinnam jeść po stabilizacji, nie przekraczają :) czyli podsumowując - jem więcej niż zwykle, ale w granicach rozsądku. I wtedy soboty mam ciut lżejsze, żeby dać organizmowi czas na powrót do stabilizacji:)
Shirayuki
28 lipca 2010, 13:02W szalone piątki w ogóle nie zwracasz uwagi na kcal? :) Czy masz jakieś ograniczenie? a co poniedziałek robisz sobie oczyszczanie? Podoba mi się, że jesteś taka zorganizowana ;)
katia14
28 lipca 2010, 09:22nie no to twoje jedzonko tak smakowicie wyglada ze mam ochtoe na tego kabaczka i te jabuszka z tym serkiem ;p mrrr
walia
28 lipca 2010, 09:21a mogłabyś napisać posta-pigułkę o zasadach stabilizacji, skoro jesteś już w temacie? thx :*
marzumarzu
27 lipca 2010, 23:53Dobry i zadowolony mąż-bezcenne!!!
Grubas1991
27 lipca 2010, 20:45Po 1 po raz kolejny zazdroszczę Ci Twoich potraw, tak smakowicie wyglądają :) Po 2 świetnie Ci idzie z tą stabilizacją, oby tak dalej :) Po 3 Twój ukochany miał świetny pomysł - ta koszulka to strzał w 10 :) A po 4 jutro, a najpóźniej w czwartek robię dżem jabłkowo-marchewkowy :) Przepis jest świetny i nie zbyt trudny. Już nie mogę się doczekać, aż go spróbuję :) Pozdrawiam Cię gorąco i trzymaj się :*
Chemiczka83
27 lipca 2010, 20:06Jak tak oglądam tego Twojego kabaczka, to chyba pomyślę nad zrobieniem takiego obiadu w przyszłym tygodniu:) Dawno już nie jadłam kabaczka, a przecież go lubię, więc na co czekać.