cześć dziewczyny!
wiele się dzieje ostatnio... w pracy -jako tako. wkurzają mnie dalej - dyrektorstwo ma na prawdę pod sufitem nieźle powalone..... wyobraźcie sobie ostatnio co przeżyłam: w poniedziałek przychodzi pan prezes. i mówi do mnie: "będą do mnie przychodzić oferty na maila, proszę je wydrukować i położyć u mnie na biurku" , myślę sobie: no spoko spoko, ale na maila to dziennie kilkadziesiąt wiadomości przychodzi,więc dopytuję: ale z jakich firm panie prezesie? on: " nie pamiętam nazw" ja: to może chociaż z jakiej branży te oferty? on: z nieruchomości. myślę sobie: huk, jakoś sobie dam radę.....no i tak dni mijały, oferty się nie pojawiły....i pyta się mnie w piątek: wydrukowała mi pani te maile? mówię, że nie bp nie przyszły: no jak to? to fatalnie! i dzwoni do dyrektorka (tego co mnie tak wkurza) i ustalają, że jeden taki mail przyszedł: bo go dyrektorek widział. no cholera, ale gdzie?skoro ja przekopałam całą skrzynkę i nic nie widziałam! no i co się okazało? że znalazłam tego maila, ale cholera jasna przyszedł w zeszłym tygodniu!!!!!!!!!!!! to po cholere mi mówi w poniedziałek : ŻE BĘĘĘDĄĄĄ PRZYCHODZIĆ? czasu przyszłego w szkole nie miał do cholery?! a potem chodził po firmie i robił ze mnie debilkę, która wiadomości nie może odebrać i wydrukować.... teksty w stylu: a przyzła do mnie jakas wiadomość? nie? ale jest pani pewna? normalnie banda palantów.....
W życiu co poza tym? byłam w tą sobotę na weselu u mojej przyjaciółki. ponad 200 km mieliśmy do przejechania... ale wybawiłam się cudownie. ślub i wesele jak z bajki, tańcowałam do 4 tej rano! gardło mnie boli od śpiewania, nogi od tańczenia, dobrze, że dziś wzięłam sobie wolne w pracy..... w ogóle, to jak sobie popatrzyłam na moją pannę młodą i jej męża, to mnie tak naszły myśli, że ja w porównaniu do nich to strasznie niedojrzała jestem.... nie potrafiłabym wziąć już ślubu, zamieszkać tak do końca sama z lubym.... w ogóle to zaczełam się zastanawiać, czy moj luby to się nadaje do takiego życia - jest rozrzutny, obrażalski, leniwy - nie wiem kurde, tyle myśli mi się zakłębiło w głowie.... kocham go,ale czy on się nadaje na męża? to nie wiem.... taka się poczułam rozbita po tym weselu mocno.... prosiłam , żeby tyle nie pił, bo mało jadł, a drogą też byliśmy zmęczeni - no ale po co mnie słuchać przecież, i w sumie już przed pólnocą spał w pokoju,..... a ja sama bawiłam się do rana.... patrzyłam tak wtedy na parę młodą, jak się cudnie razem bawią, jacy są siebie pewni.... kurczę, czy ja wymyślam? rozumiecie o czym mówię? raptem się okazuje, że ja wcale taka pewna nie jestem....nie wiem czy bym sobie poradziła.... on się czasem zachowuje jak duży dzieciak,a ponieważ to jedynak - to duży rozpieszczony dzieciak.... a ja mam inny charakter.... ciągle coś robię, nie lubię siedzieć całymi dniami w domu, jak mam cos do zrobienia ,to to robię, a nie odkładam na święte nigdy (ostatnio ma zacieki pod oknem, bo się cement wykruszył od strony podwórka i wda sie wlewa do pokoju, bo nieszczelnie pod oknem przez to - i prosiłam,żeby się tym zajął, to nie potrafi, to za ciężko, to nie teraz.....) szlag mnie trafia..... poczułam się strasznie rozbita.... nie wiem sama co myśleć.... co czuć :(
tak refleksyjnie was pożegnam - idę teraz na zakupy.... na miasto, skorzystam z dnia wolnego od pracy....
pa.
maryśka.
Carmellek
9 września 2011, 22:49Nie martw się ja mam brata i mieszkam z kilkoma stryjecznymi tak więc w domu mam 6 facetów, którzy na nic nie mają czasu, wszystko się w domu psuje, ale oni zawsze mają czas na wszystko. To chyba ich natura ;/ A co do pana młodego to musiałabyś go zdecydowanie lepiej poznać, może akurat jest podobny do twojego lubego ;]
Alliee
1 września 2011, 11:47głupie te chłopy!!! ;( naprawde jak duże dzieci...heh myslę, że nie spiesz się z niczym, obserwuj, zachecaj do dzialan..moze dojrzeje w ciagu 1-2 lat. jak nie, to chyba nie warto tracic czasu bo dla kobiety wiek 30 lat to juz raczej wiek spory np na zakladanie rodziny, faceci maja lepiej... pozdrawiam :)
olicyjka
29 sierpnia 2011, 13:11Szefowie to niestety za często głąby, ale chyba trzeba ich olać. Najważniejsze, że jest praca. Co do faceta też miałam takie myśli o swoim ex i nie wytrzymałam w pewnym momencie... Nie chciałam być jego "mamusią zastępczą" tylko kobietą.
LuiKa
29 sierpnia 2011, 10:29Ale poza tym w pracy fajnie?:)) Na świecie jest duzo debili, szkoda ze Twoj prezes zalicza sie do tej grupy. Olej to :)) Zapomni szybko-debile tak maja;) A co do Twego Lubego ... to wcale sie nie dziwie ze masz watpliwosci. Moja mam zawsze mawia (jej maz-mojk ojciec jest jedynakiem :P) ze najgorzej to z jedynakiem. I chyba ma Kobitka racje ... ehh! Duzo slonka zycze, lekkosci na duszy i dobrego humorku, Caluski, moja Kochana ;*
rob35
29 sierpnia 2011, 09:42masz aż tak duże wątpliwości, kiedy prawdziwych kłopotów nie macie, to po ślubie one nie znikną. Wręcz przeciwnie. Zadaj sobie podstawowe pytanie: czy Twój luby jest dobrym człowiekiem? Nie czy jest atrakcyjny, dowcipny, inteligentny, świetny w łóżku, ale czy jest po prostu dobry tzn. czy nikogo w swym otoczeniu nie krzywdzi, czy jest wobec ludzi życzliwy, czy spełnia należycie swe zawodowe obowiązki, czy podniesie na ulicy obce dziecko, gdy mu się koło niego przewróci, czy pamięta, by odwiedzić babcię, czy pomoże zdejmować kota sąsiadów z drzewa itd. itp. Pewnych rzeczy w małżeństwie można się nauczyć, ale tylko pod warunkiem, gdy jest taka skłonność, gdy ma się dobrą bazę. No i przyjrzyj się oczywiście jego ojcu, jaką ma pozycję w rodzinie. Wzorce rodzinne powielamy w bardzo dużym stopniu bez względu na to, czy chcemy, czy nie. Pozdrowienia :-)
justineart
29 sierpnia 2011, 09:18pieknie schudłas pozazdroscic!! pozdrawiam sedecznie
takajaaaa
29 sierpnia 2011, 09:12to zrobilas ze tyle schudlas???????????