Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kolejny przeciętny człowiek, który próbuje znaleźć sposób na życie. Jestem młoda, jeszcze mam czas. Byle do przodu.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1106
Komentarzy: 1
Założony: 29 czerwca 2019
Ostatni wpis: 8 lipca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tynka26

kobieta, 26 lat, Wrocław

167 cm, 72.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lipca 2019 , Skomentuj

Schudłam już ponad 7 kg (prawie 8, choć nie wiem, czy wierzyć ważeniu po pracy, w środku dnia). 

Widzę różnicę - spodnie są coraz luźniejsze, sukienki, które czekały na "szczuplejsze czasy" już pasują i nie mam mini ataku paniki na myśl o wejściu do sieciówki.

Wydawałoby się, że te kilka kilogramów nie spowoduje większej różnicy w moich relacjach międzyludzkich - błąd.

Moja samoocena poleciała w górę - to na pewno ma częściowy wpływ na zjawisko, które obserwuję. Nie wydaje mi się jednak, by chodziło tylko o to.

W obecnej pracy - sklepiku osiedlowym - jestem już chyba od 2 lat (głównie w wakacje). Przez cały ten czas byłam grubsza - jedyna "przy kości" z kilku pracujących tam dziewczyn. W przeciwieństwie do koleżanek, nie miałam problemu z panami proszącymi o numer telefonu czy zapraszającymi na kawę.

Wszystko zmieniło się tydzień-półtora temu. Nagle spora część klientów zaczęła się uśmiechać, częściej żartować, rzucać mniej lub bardziej kulturalnymi "miłymi" komentarzami, przepuszczać w przejściu czy pomagać dźwigać zgrzewki wody. Nawet "dzień dobry" odpowiadają częściej. Na początku nie zauważyłam korelacji ze spadkiem wagi, wytknął to dopiero mój chłopak.

Nie zaprzeczę - to wszystko pomaga zachować motywację do trzymania się diety i ćwiczenia (mniej więcej). Nie mogę jednak pozbyć się poczucia złości na nich wszystkich. Ekspedientka zasługuje na "miłego dnia" tylko gdy jest zgrabna? 

Tak, wiem, że wszystko to można udowodnić naukowo. Wiem, że sama podświadomie też jestem milsza dla przystojnych klientów i pięknych klientek. Ale patrząc z perspektywy osoby, która była gruba i już nie jest, nie mogę pozbyć się tego lekkiego poczucia żalu.

08.07.2019 75.4 

5 lipca 2019 , Skomentuj

Od kilku tygodni nosiłam się z zamiarem powrotu na siłownię. Umówiłam się nawet z koleżanką, że zaczynamy razem od lipca. Nie wypaliło. Teraz zaczął zbliżać się termin spłaty kredytówki, więc uznałam - od sierpnia pójdę, wtedy będę mieć więcej kasy.

Wczoraj. Siedzę spokojnie w pracy, udaję, że coś robię (jak zwykle) i widzę, że przychodzi do mnie SMS. "Brakuje nam Ciebie, wróć, a w pierwszym miesiącu za karnet zapłacisz tylko złotówkę!"

Co miałam więc zrobić? Boję się igrać z Wszechświatem. 

Dziś na siłowni pochodziłam na bieżni. 30 minut, nachylenie 8.5-9%, prędkość 4.5-5 km/h. Spaliłam niby 230 kcal, dobrze by było.

Dziś w pracy znajoma zapytała, czy schudłam, a na moją twierdzącą odpowiedź powiedziała, że widać. Dla takich momentów warto odmawiać sobie kolejnego kawałka pizzy. 

     05.07.2019 76.2

29 czerwca 2019 , Komentarze (1)

Napisanie tego postu jest jedną z rzeczy, o których myślałam od dawna, ale zawsze jakoś miałam wrażenie, że późniejsze czytanie tego będzie owocowało jedynie zażenowaniem i nadzieją, że nikt ze znajomych tego nie znajdzie.

Pierwszy raz od 2 lat mam wrażenie, że w kwestii odchudzania coś idzie dobrze. Zrzuciłam ponad 6 kg. Wydaje mi się, że widzę różnicę, ale po tym pierwszym miesiącu chyba już nie o to chodzi. Czuję się lepiej psychicznie i dzięki temu zaczynam robić rzeczy, które zawsze odkładałam na później (nawet umówiłam się na paznokcie!). Ubrań nie kupuję, bo za szybko chudnę. No co za szkoda.

Do schudnięcia zmotywowała mnie chyba najbardziej pani endokrynolog i wstyd, jaki czułam, gdy - po 3 miesiącach od ostatniej wizyty - wchodziłam do jej gabinetu z tą samą wagą, z jaką wychodziłam. Gdy mnie zapytała, co się działo przez te miesiące, nie wiedziałam, czy jest sens w ogóle cokolwiek mówić. Gdyby mi ktoś takie rzeczy opowiadał, myślałabym tylko "Aha, czyli kolejne wymówki. I co ja mam z tobą zrobić?". Na szczęście (hmm?) wyniki krzywych wyszły źle i mam stan przedcukrzycowy. W wieku 20 lat. Myślałam, że to problem ludzi ważących 120 kilo,a  nie 83. W każdym razie dostałam tabletki z metforminą. Chyba pomagają, tak myślę. Ja czuję, że po prostu potrzebowałam jakichkolwiek tabletek, żeby nie czuć, że cała odpowiedzialność za odchudzanie spoczywa na mnie. Mija już 5 tydzień i póki co działa. 

Chyba tyle wystarczy na dziś. Piszę to głównie dla siebie, nie wiem, czy ktokolwiek przeczyta te wywody. Jeśli tak, to jestem ciekawa, co o mnie pomyśli.

Idę robić sałatkę na kolację.

29.06.2019 76.9