Napisanie tego postu jest jedną z rzeczy, o których myślałam od dawna, ale zawsze jakoś miałam wrażenie, że późniejsze czytanie tego będzie owocowało jedynie zażenowaniem i nadzieją, że nikt ze znajomych tego nie znajdzie.
Pierwszy raz od 2 lat mam wrażenie, że w kwestii odchudzania coś idzie dobrze. Zrzuciłam ponad 6 kg. Wydaje mi się, że widzę różnicę, ale po tym pierwszym miesiącu chyba już nie o to chodzi. Czuję się lepiej psychicznie i dzięki temu zaczynam robić rzeczy, które zawsze odkładałam na później (nawet umówiłam się na paznokcie!). Ubrań nie kupuję, bo za szybko chudnę. No co za szkoda.
Do schudnięcia zmotywowała mnie chyba najbardziej pani endokrynolog i wstyd, jaki czułam, gdy - po 3 miesiącach od ostatniej wizyty - wchodziłam do jej gabinetu z tą samą wagą, z jaką wychodziłam. Gdy mnie zapytała, co się działo przez te miesiące, nie wiedziałam, czy jest sens w ogóle cokolwiek mówić. Gdyby mi ktoś takie rzeczy opowiadał, myślałabym tylko "Aha, czyli kolejne wymówki. I co ja mam z tobą zrobić?". Na szczęście (hmm?) wyniki krzywych wyszły źle i mam stan przedcukrzycowy. W wieku 20 lat. Myślałam, że to problem ludzi ważących 120 kilo,a nie 83. W każdym razie dostałam tabletki z metforminą. Chyba pomagają, tak myślę. Ja czuję, że po prostu potrzebowałam jakichkolwiek tabletek, żeby nie czuć, że cała odpowiedzialność za odchudzanie spoczywa na mnie. Mija już 5 tydzień i póki co działa.
Chyba tyle wystarczy na dziś. Piszę to głównie dla siebie, nie wiem, czy ktokolwiek przeczyta te wywody. Jeśli tak, to jestem ciekawa, co o mnie pomyśli.
Idę robić sałatkę na kolację.
29.06.2019 76.9
Bruxii
30 czerwca 2019, 09:19Dorwalam do końca 😃 czasem nam potrzeba dostać jakiegoś kopniaka do działania. Tak samo było ze mną. Dopiero czyjeś słowo kopnęło mnie do działania i obudziłam się z letargu. Także trzymam bardzo mocno kciuki za ciebie😃