Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
idzide dobrze


juz poltora tygodnia za mna i sie trzymam lepiej niz kiedykolwiek!!!!

mowie mezowi: -dzisiaj bede cwiczyc po pracy ok?   -ok..... :/
inaczej by mi marudzil, oj choc film obejrzymy, jutro pocwiczysz bla bla :D a znajac mnie bym sie nie zastanawiala i odrazu zgodzila!:)

dieta swietnie tez, nie odmawiam sobie owocowego jogurtu, makaronu od czasu do czasu, ziemniakow, panierki, wszystko w moderacji.
skrajnosci sa moja zmora. kiedys moj plan cwiczen wygladal tak : cwiczenia od poniedzialku do soboty no i dziwilam sie czemu nie wytrzymywalam nawet tygodnia:D w mojej sytuacji to poprostu nie do zrobienia. no chyba ze zrezygnowalabym ze sprzatania, gotowania, moze nawet z pracy! :D
rowniez dlatego, ze tak naprawde to mam do zrzucenia moze z 5 kg wiec nie mam tez potrzeby takiego rezimu.


wczoraj porzadkowalam szafe i ukladalam spodnie, dopielam sie w tych w ktorych sie nigdy nie dopinalam! tylko zeby w nich wygladac jak czlowiek to druga sprawa :P jeszcze troche i beda sie nadawaly do chodzenia.