Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem ładna, wesoła i czuję się lubiana, ale ostatnio samej siebie w lustrze nie rozpoznaję i zaczynam się sama izolować od ludzi. Tracę chęć do bycia wesołą. Zakopałam się gdzieś pod warstwą tłuszczu i jest mi strasznie przykro, czas z tym skończyć. Przy 111 kg czuję już jaki wpływ waga ma na moje zdrowie. Nadciśnienie, podwyższone tętno, często się pocę, męczę, jestem non stop senna, mam bóle głowy, bolą mnie kolana. Nie mogę uwierzyć, że się do tego doprowadziłam. Dość tego. To jest ten rok. 2 września 2017, czyli za 9,5 miesiąca będę świadkową na ślubie kuzynki. Będę stać "na świeczniku" razem z parą młodą. Do tej pory będę zdrowa, sprawna, zgrabna i piękna. Założyłam sobie, że w sumie chcę zejść do 65 kg przy wzroście 169cm czyli muszę zrzucić 46(!) kg. Do września chcę dojść chociaż do 70kg.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3871
Komentarzy: 41
Założony: 19 listopada 2016
Ostatni wpis: 29 listopada 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ula9105

kobieta, 33 lat, Białystok

169 cm, 101.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zejść do dwóch cyfr

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 listopada 2016 , Komentarze (5)

Musiałam przyjechać na kilka dni do rodzinnego Białegostoku więc wstrzymałam na ten czas dietę cateringową. Ryzykowałam i bałam się, że wiadomo, jak to w domu, będę jadła jeszcze więcej niż zwykle przed dietą. Muszę jednak przyznać, że jestem z siebie dumna, bo mimo że wszyscy zajadali się na rodzinnym obiedzie kiełbasą i ciastami, ja sięgałam po te lżejsze opcje. I bardzo kontrolowałam ich ilość. Nie mogłam powstrzymać się od zjedzenia świeżo wypieczonej przez moją kuzynkę bułeczki cynamonowej, w końcu cały dom pachniał, ale potraktowałam ją jako jeden z posiłków i wyszło mi to całkiem na dobre. Nie czułam się pokrzywdzona, a waga i tak pokazała niewielki, ale spadek :) Założyłam sobie, że do świąt zrzucę 5 kg, ale coś czuję, że pójdę nieco dalej :) Jest dobrze :)

A no i wreszcie mój motylek się realnie przemieścił! :D

24 listopada 2016 , Komentarze (8)

Albo miał wyruszyć :( Nie wiem dlaczego, ale po nowym pomiarze nie aktualizuje mi się pasek wagi. Wiecie może jak sobie z tym poradzić? 

Od 16 listopada czyli w 8 dni zrzuciłam 3,6kg! Pierwszy piękny sukces i bardzo się z niego cieszę. Wiem, że na początku spada głównie woda, szczególnie, że wreszcie zaczęłam się ruszać, ale z drugiej strony jestem tuż przed okresem, a wtedy zawsze mocno zbieram wodę, czego nie cierpię. Tak czy siak niższy wynik na wadze i parę ładnych centymetrów mniej przyniosło mi dzisiaj wielką radość  i chęć kontynuowania :)  Jest super!

22 listopada 2016 , Komentarze (6)

Za szybko! Wczoraj złamałam się i uległam świątecznym zapachom. Byłam na pięknym, świecącym i pachnącym jarmarku Bożonarodzeniowym we Wrocławiu i MUSIAŁAM kupić oscypka z grilla i "kurtoszkołacz". Wyśmienitości, ale obiecuję, że to był raz. Nigdy chyba nie czułam się tak winna po zjedzeniu czegoś. Ale potraktowałam to jako jeden z posiłków, żeby nie wychodzić tak bardzo poza limit kalorii. 

Ale są też małe sukcesy! Od piątku codziennie byłam na siłowni. I mimo, że to dopiero 5 dni, to czuję się dużo lepiej psychicznie. Czuję jakąś taką małą dumę, nie czuję tego poczucia winy, które długo mi towarzyszyło. Świadomość, że coś robię sprawia, że czuję się trochę pewniej wśród znajomych, czy w ogóle wśród ludzi. 

Muszę się też pochwalić, że dzisiaj byłam ze znajomymi na kręglach i mimo, że wszyscy pili moje ukochane piwko, ja wytrzymałam i wypiłam tylko zieloną herbatę. Punkt dla mnie! 

19 listopada 2016 , Komentarze (22)

Podejmuję się odchudzania, a właściwie "odgrubiania" już nie wiem który raz w moim życiu, ale czuję, że to jest właśnie ten. Nie pomogły wizyty u dietetyczki, nie pomaga spora wiedza na temat odchudzania. Do tej pory zawsze się po drodze gubiłam. Teraz mam nowy start. Właśnie skończyłam studia, zaczynam pracę zawodową i pracę nad sobą. Mam już dość nadciśnienia, pocenia się ponad miarę, bólów głowy, senności i innych niedogodności, np. przy wiązaniu butów. 2 września 2017 (za 9,5 miesiąca) będę piękną świadkową na ślubie mojej kuzynki!

Wykupiłam sobie na początek dietę cateringową 1700 kcal (pani dietetyk poradziła mi 1800 kcal). Nie jest to tania sprawa, ale chcę chociaż pierwszy miesiąc wspomóc się gotowymi posiłkami, żeby przyzwyczaić się do ich ilości i zaczerpnąć inspiracji do mojego przyszłego jadłospisu. Jutro mija tydzień i całkiem mi się podoba. Chcę się dzięki niej odzwyczaić też od cukru i jestem na dobrej drodze. Orientuję się też coraz bardziej w kaloryczności produktów i faktycznie to pomaga mi powstrzymać się od sięgania po coś dodatkowego. Wczoraj zapisałam się też na ładną siłownię i dziś byłam drugi raz. Będę korzystać możliwie najwięcej, póki jest zapał ;) 

Boję się świątecznych ciast i smakołyków, ale do tego jeszcze czas. Mam trochę ponad miesiąc, zobaczymy dokąd dojdę do tego momentu :) Mam nadzieję, że pisanie tutaj o swoich sukcesach czy potknięciach i rozterkach mi pomoże i dodatkowo zmotywuje. Bardzo chcę przesunąć tego motylka na pasku! :D