Zabiegana jestem, nie wyspana, zmęczona, ale dwa dni dietę trzymam. Nie było chwili zwątpienia, ani zawahania. Szczęśliwie jakieś i szybkie i smaczne trafiły mi się dania. Nie muszę jakoś szczególnie zaopatrywać się w produkty, wszystko to co na zwyczajnie wycinamy. Co prawda muszę się deczko wyrabiać, żeby zrobić inny obiad moim chłopakom, inny sobie, że o mojej maleńkiej Niusi nie wspomnę, ale ponoć matka-polka potrafi. Na dokładkę Niunia ma jakieś gorsze noce, ale cóż.... Jutro rano straciatella z czekolada więc już nie mogę się doczekać. Oby tak dalej :)