Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuję się kryminalistyką, lubię: biegać, pracować w ogrodzie i mieć porządek (wszędzie). W wolnej chwili imam się decoupage :) chciałabym zrzucić wagę, żeby czuć się komfortowo w każdym ciuchu :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3527
Komentarzy: 18
Założony: 28 listopada 2020
Ostatni wpis: 7 grudnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ulanik

kobieta, 41 lat,

160 cm, 53.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

7 grudnia 2021 , Skomentuj

Pierwszy tydzień zleciał bez bólu. Teraz jakby gorzej. Niby głodna nie chodzę, ale ciągle jakieś ssanie czuje. A na dokładkę, vitalia chce mnie wykończyć. Stoje przy tych garach i mieszam, żeby trzy posiłki w ciągu dnia były gotowane, to jak dla mnie przesada. Wiem, wiem, sama niby tak ustawilam, ale jakoś w zeszłym tygodniu tak nie było. Nie żebym miała się poddać, ale chyba trzeba iść spać i liczyć, że jutro będzie lepszy dzień, lepszy na wszystko, na dietę i cała resztę innych spraw. 

4 grudnia 2021 , Komentarze (3)

Cześć wszystkim. Zmęczona już jestem więc będzie krótko. Waga drognela, na szczescie w dobra stronę, więc tydzień zaliczam do udanych. Cała reszta do bani. Dzieciory chore kolejny tydzień, ja uwiązana jak pies przy budzie. Czy Was też dobijają tak choróbska dzieciaków? No marudzą jakby było ich 100, a przecież tylko dwójka. Wiszą na mnie, że nie moge złapać oddechu. Ciągle słyszę mamo, mamo, mamo. Oszalec można. Jestem gotowa oczy wdrapać każdemu, kto nazwał czas po urodzeniu dziecka, rocznym URLOPEM macierzyńskim. To chyba mógł zrobić tylko facet, który dnia z dzieciakami nie spędził. Ja już nie mogę się doczekać kiedy wrócę do pracy. Pewnie będzie zarabiscie ciężko wszystko ogarnąć i logistycznie i w ogole, ale marzę już o tym by choć kilka dni w miesiącu nie slyszec mamo przez cały dzień, a tylko od 15 do wieczora. Macie podobnie? A może coś ze mną jest nie tak? Jedno wiem, wychowanie tych ssaków na porządnych ludzi, to najcięższa robota świata. Te wszystkie moje dyplomy to o kant tyłka. Żaden nie daje pewności, że wychowam dziecko na fajnego człowieka. Niemniej bede próbować. Pozdrawiam. 

25 listopada 2021 , Komentarze (2)

Zaczynam od dziś. Mąż się puka w głowę, że mi się chce dietowac. Siostra stwierdziła, że sobie wypasione gumaki na ogródek w cenie diety bym kupila. A ja nie żałuję. Mam pod ręką niezle narzędzie, masę przepisów, długookresowy plan żywieniowy, wszystko policzone. Już mnie głowa nie będzie boleć, co tu znowu na obiad zrobić. A wszystko proste, smaczne. Jeśli dodatkowo zrzucę coś, to extra, a jeśli nie, to też extra. Nie mam na to cisnienia. 

30 stycznia 2021 , Komentarze (4)

Dziś dzień ważenia i nie padłam z wrażenia, ale zadowolona jestem, bo jednak pół kg w dół :) picie gorzkiej herbaty już nie jest takie straszne, no i motywacja nie ucierpiała :) spacer z dziecmi, jednym na sankach, a drugim w wózku, całe 6 km, zaliczony :) kalorii spalonych podczas niego 322 :) to chyba mogę rządek czekoladki? Jak myślicie? 

23 stycznia 2021 , Komentarze (2)

Od rana mam dobry humor... Na, na, na, na, na, na, na, na :) i tak z piosenka na ustach, gotuje sobie dwa jaja :) na śniadaniowe pasty oczywiście na dwa dni :) czyli moje przypuszczenia sprawdzily się. Picie herbatek, latte i kompocikow z cukrem jest bardzo niewskazane. Przeżyłam tydzień bez cukru z bolaca głowa, ale warto. Cały kg w dół. Co prawda jeszcze mi te herbaty nie smakują i prawie przerzuciłam się na wodę, no ale cóż, dla lata bez balastu warto :) a tak poza tym, to jak myślicie w jakim czasie można umyć 80m2 podłogi w płytkach na wysoki połysk, bez żadnej smugi zaznaczam, po rozebraniu 6 metrowej choinki, z której nakapalo żywicy w obrębie jakiś 8m2? Ja już to wiem... na kolanach z dwiema sztangami wacików do demakijażu, litrem acetonu, rolka ręcznika papierowego i milionem ruchów parownica do podlogi... 5 godzin! Ale cóż zrobić, jeśli się ma męża Grizwolda :) 

20 stycznia 2021 , Komentarze (1)

Zawsze myślałam, że jestem bardzo zorganizowana, ale przy małym dziecku jakoś wszystko składa się inaczej niż się chce. A gdy tylko wygospodaruje minutkę to przeznaczam ja na sen... Z tym odchudzaniem to też jakoś przystopowalo. Żeby nie było, trzymam się diety, a efektów od trzech tygodni brak :( jak się dobrze zastanawiam, policzyłam to wyszło, że bardzo dużo pije, ale nie tylko wode... Herbatka z łyżeczką cukru, kompocik i latte... To chyba mnie zgubiło... :( od poniedziałku przestałam słodzić, zobaczymy... Ale aż głowa mnie boli, taka niesmaczna jest gorzka herbata... 

12 grudnia 2020 , Komentarze (1)

I nadszedł czas pierwszego ważenia :) i cóż za radość, 0,7kg mniej :) Wagę mam precyzyjna więc nie ma mowy o żadnym błędzie. Co prawda mąż się śmieje że on siku robi i ma tyle mniej, ale ja wierzę w swój sukces. Nie podjadałam, ściśle trzymałam się jadłospis u, więc czemu miałabym nie wierzyć w swój mały sukces? Zobaczymy w przyszłym tygodniu. 

7 grudnia 2020 , Komentarze (1)

Czas szybko leci. 5 dni minęło nie wiem kiedy. Nie czuje, że jestem na diecie. Wszystko jest smaczne i przy 5 posiłkach dziennie nie ma chwili na głodzie. Jestem zadowolona. 

4 grudnia 2020 , Skomentuj

Zabiegana jestem, nie wyspana, zmęczona, ale dwa dni dietę trzymam. Nie było chwili zwątpienia, ani zawahania. Szczęśliwie jakieś i szybkie i smaczne trafiły mi się dania. Nie muszę jakoś szczególnie zaopatrywać się w produkty, wszystko to co na zwyczajnie wycinamy. Co prawda muszę się deczko wyrabiać, żeby zrobić inny obiad moim chłopakom, inny sobie, że o mojej maleńkiej Niusi nie wspomnę, ale ponoć matka-polka potrafi. Na dokładkę Niunia ma jakieś gorsze noce, ale cóż.... Jutro rano straciatella z czekolada więc już nie mogę się doczekać. Oby tak dalej :) 

1 grudnia 2020 , Komentarze (2)

Tak moi drodzy... Piszę o sobie. To ze mnie jest łoś na maxa. Czekam od rana na dietę, spoglądam na zegarek co 3 minuty, co 4 wchodzę na pocztę, że może już jest. I ciągle nie ma, i nie ma, i nie ma. Jest już godzina 12.30, wkurzona siedzę, że dałam się oszukać. A wystarczyło czytać ze zrozumieniem... Wielkimi literami napisane jest, że ustaliłam datę rozpoczęcia diety na wtorek, owszem, ale 8 grudnia! Ehhh, szkoda słów. Na szczęście można zmienić datę startu, więc po takim falstarcie, ustawiłam na czwartek, ten czwartek. Chyba... Bo oczywiście robiłam to z dziudziulką moją na ręku. Także czekam do czwartku..