Do osób chcących zaprosić mnie do znajomych: zanim wyślesz mi zaproszenie, proszę pozostaw po sobie jakiś ślad - nie przyjmuję zaproszeń od osób nie komentujących mojego pamiętnika :) Proszę o wyrozumiałość i pozdrawiam!
Dobry wieczór! :)
Wracam, wracam, wracam :) A nie pisałam, bo zwyczajnie nie miałam czasu, wczoraj nawet na ćwiczenia. Co prawda starałam się ostatnio sporo łazić, ale i z tym bywało różnie.
Cały czas trzymam dietę i poza tym, że mam niesamowitą fazę na czereśnie (mogę jeść je bez końca), to w zasadzie jestem nawet zadowolona. Wczoraj na przykład wlazłam na naszą wiśnię i kiedy już się tam wdrapałam, okazało się, że... mam lęk wysokości. Siedziałam 3-4 m nad ziemią jak sparaliżowana, dosłownie bałam się ruszyć i aż się spociłam ze strachu. Nie wiem, skąd taka reakcja, bo przecież za dzieciaka nic innego nie robiłam, a wiśnia moich Rodziców była spenetrowana od korzenia po najwyższe gałęzie. A teraz dupa. Jakoś się w końcu przemogłam (w końcu chodziło o żarcie ;)), przytulona do gałęzi i z sercem w gaciach zrywałam sobie te wisienki, ale o patrzeniu w dół nie było mowy. Co spojrzałam, od razu kręciło mi się w głowie. Jaki cyrk był przy schodzeniu, to Wam nawet nie będę opowiadać. I tak zeżarłam wszystko co było w zasięgu ręki i w końcu pojechałam do reala i kupiłam 1 kg czereśni - bez łażenia po drzewach, odrapanych kolan (znowu wyglądam jak Rambo) i śmiertelnego strachu :)
Poza tym miałam mnóstwo problemów na uczelni, w międzyczasie zrezygnowałam z psycholingwistyki, bo kompletnie nie czaję, o czym ten facet do mnie rozmawia... A, mniejsza z tym, na razie jest jaki taki spokój.
Lecimy z fotomenu:
20.05.14
Śniadanie: overnight-oatmeal, czyli owsianka bananowo-jagodowa z lodówki. Miałam na dwa dni, bo zrobiłam za dużo :P
II śniadanie: jabłko, nektarynka, kalarepa i orzeszki z cieciorki.
Obiad: ogromna porcja mi wyszła, ale przynajmniej się najadłam :P 1 mały gotowany ziemniak, 2 sadzone jajka, surówka i szpinak :)
Kolacja: jak zwykle serek wiejski z dżemem, ale nie miałam czasu cykać zdjęcia :)
21.05.14
Śniadanie: czytałyście gdzieś o power śniadaniu Ani Lewandowskiej (żony Roberta L.)? Wstawiła zdjęcie na fejsa i nasi od razu się ciskali, że miseczka za 40 zł itd., bo oprócz płatków zawierała takie "udziwnienia" jak morwa biała, goji, chia, porzeczka liofilizowana, pestki słonecznika, wiórki kokosowe czy miód. Zainspirowana tym śniadaniem postanowiłam stworzyć własną "power miseczkę za 40 zł" (oczywiście te wyliczenia to jakaś kompletna bzdura, ale ok). Moja owsianka składa się z mieszanki płatków i nasion, liofilizowanych jagód i jabłek (dostałam w Rossmannie, niebo w gębie!), morwy białej, chia, goji i orzechów :) Nawet niezłe, strasznie mi posmakowała morwa :))
II śniadanie: jabłko i smoothie brzoskwiniowo-marchewkowe
III śniadanie (?): wiśnie prosto z drzewa. Nie mam pojęcia, ile.
Obiad: wyjątkowo biedny, bo się okazało, że nie mam NIC w lodówce i musiałam na szybko kombinować, bo i czasu nie było. 1 kromka chleba orkiszowego i jedna białkowego, każda z 1 plasterkiem wędliny sojowej (miałam ostatnie 2), suszonymi pomidorami i naprędce ukręconą pastą z cieciorki z masalą. Nie było nawet takie złe, chociaż nie lubię hummusu, a ta pasta, mimo że bez tahini, strasznie mi się z nim kojarzyła.
Kolacja: serek wiejski, activia natualna, 1/2 owocowego przecierku dla dzieci, dżem, suszona żurawina i ilofilizowane truskawki (genialne!) ^^ Do tego oczywiście czereśnie :)
22.05.14
Śniadanie: overnight-oatmeal ze świeżo zrobionym puree z mango, morwą białą i goji. Dość rzadkie, poza tym zapomniałam dodać banana, ale było okay :)
II śniadanie: 300(!!!) g czereśni, kalarepa, trochę orzeszków z cieciorki (na zdjęciu w towarzystwie obiadu ;))
Obiad: sałatka makaronowo-warzywna z mozarellą, suszonymi i świeżymi pomidorami, oliwkami, kukurydzą i papryką + ostry sos czosnkowy (żeby było śmieszniej jadłam w pociągu ;))
Kolacja: serek wiejski, naturalna activia, 1/2 przecierku dla dzieci, suszona żurawina, liofilizowane truskawki, do tego 150 g czereśni :))
Ogólnie mieściłam się w 1500 - góra 1600 kcal (znów zaczęłam liczyć), tak że nie jest źle.
Jeśli chodzi o aktywność, to we wtorek strasznie dużo chodziłam, coś tam też porobiłam po powrocie do domu. Wczoraj miał być 13 dzień wyzwania abs i rowerkowego, ale nie miałam kiedy zrobić, bo o 22.00 sobie przypomniałam, że na dzisiaj mam przeczytać 36 stron (żeby było śmieszniej po angielsku) na zajęcia i jak kończyłam, to było po dwunastej i padłam na pysk. A przedtem byłam w ogrodzie i jak zlazłam z drzewa, to się walnęłam na koc natrwaniku i uderzyłam w kimę.
Dzisiaj bardzo średnio chodziłam (VTracker pokazuje tylko 7,500 kroków i nieco ponad 500 spalonych kcal), a w związku z tym, ze spałam tylko 4,5h przyszłam do domu... i poszłam spać. Wstałam o 18:00, zjadłam kolację, ale nadal jestem nieprzytomna, tak że poćwiczę jeszcze i od razu lulu :)
Co do wyzwania rowerkowego: dziewczyny, chodzi o takie rowerki, co się na plecach leży i nogami kręci, a nie o normalny rower :) No kto normalny robiłby wyzwanie zaczynając od 60 sekund? ;) Dziś u mnie trzeci dzień, czyli 90 sekund do przodu i 90 do tyłu :) No i 13. dzień abs, a jak będę miała siłę, to porobię jeszcze coś. Zaczęła mi się @, tak że tego... :)
Od jutra postaram się meldować codziennie, bo już nie mam tyle stresu. Nic to, idę ćwiczyć, jutro ponadrabiam zaległości z Waszych pamiętnikach i jedziemy dalej :)
Trzymajcie się cieplutko i do jutra :*
Ula
AylarLie
23 maja 2014, 23:15Świetne menu! Te orzeszki z Cieciorki są smaczne? Jak to kalorycznie wygląda?
UlaSB
26 maja 2014, 17:39Hej, przepraszam za późną odpowiedź :) Orzeszki z cieciorki są przepyszne i mają tylko 112 kcal/100 g (a 100 g to naprawdę dużo) :)) Po przepis zapraszam na bloga: https://app.vitalia.pl/2014/05/zdrowa-przekaska-czyli-orzeszki-z.html Pozdrawiam!
believeinyourselfff
23 maja 2014, 20:57gdzie kupiłaś tą butelkę do smoothie? ;)
UlaSB
23 maja 2014, 21:53Yyyy... Chyba w tesco, ale nie jestem pewna :)
believeinyourselfff
25 maja 2014, 16:59ok, dzięki ; )
coconut1987
23 maja 2014, 18:04Pysznie wygląda u Ciebie to jedzenie, szkoda, że nikt mi nie gotuje takich pyszności;)
UlaSB
23 maja 2014, 19:45Dziękuję :) Ja też muszę sobie sama gotować :))
justyska2022
23 maja 2014, 17:44kurczę Twoje foto menu uświadomiło mi jakim jestem leniem ;D nic mi się nie chce wymyślać i tego gotować ;D ja tylko jajka i warzywa i tak w kółko ;D
UlaSB
23 maja 2014, 19:44Mnie też się chwilowo nie chce, uwierz :)
justyska2022
23 maja 2014, 22:54ale wygląda to tak jakby jednak Ci się chciało :)
amelia.konwalia
23 maja 2014, 17:14jeju, dalabym sie zabic za choc jeden taki posilek :o
UlaSB
23 maja 2014, 19:44Są bardzo proste w przygotowaniu, więc nic nie stoi na przeszkodzie! ;)
Niebieska56401
23 maja 2014, 16:33jak zwykle,kolorowo,kolorowo i smacznie:)
UlaSB
23 maja 2014, 19:44Hihih, dziękuję :))
keisho
23 maja 2014, 15:51Ale się stęskniłamz a Twoim fotomenu! :) Przepysznie jak zwykle...ponowie swoją prośbę o adopcje mnie hihi :) Lęk wysokości też mam, także rozumiem Cię doskonale! A wiśni ani czereśni jeszcze w tym roku nie jadłam, a mam wielkiego smaka na nie!
UlaSB
23 maja 2014, 16:09Ależ ja bardzo chętnie Cię adoptuję! :* :) A czereśnie są genialne, w tej chwili to dla mnie owoce nr 1 :))
keisho
23 maja 2014, 16:12Dobra to już pakuję walizki i mknę do Ciebie, choćby na koniec świata! :D :* A czereśnie koniecznie muszę kupić!
UlaSB
23 maja 2014, 19:43Czekam! ^^
aleschudlas
23 maja 2014, 15:12aż się zrobiłam głodna ;p
UlaSB
23 maja 2014, 16:08Dzięki! :)
elirena
23 maja 2014, 13:17Hm... ciesz się, ze masz gdzie wchodzić - ja tu nawet nie mam (jeszcze) swojego drzewa, a już nie mówiąc o czerśniowym:P A ja myślałam, że jestem ostatnia osobą która nie lubi humusu:) Jak skończę dietę swoją to popróbuję wkońcu tofu - wstyd ponad 20 lat vege i jeszcze nie próbowałam, ale chyba kupię wędzone , bo (chyba to ty pisałaś?), że smakuje podobnie do oscypka....mniam...
UlaSB
23 maja 2014, 16:08Ja też widzę właśnie, że wszyscy się tym hummusem zachwycają, a mnie w ogóle nie przekonuje :) Na drzewo mimo wszystko już nie będę się wspinać :) A co do tofu, to nie ja pisałam, że smakuje jak oscypek (bo moim zdaniem nie smakuje ;)), ale na pewno lepiej zacząć od wędzonego, bo naturalne jest dość... ohydne :)
flaviadeluce
23 maja 2014, 11:40Mnie osobiście morwa średnio pasuje. Jest smaczna ale meeeeeeeeeeeeeeeeeega za słodka :)
UlaSB
23 maja 2014, 16:07Ja się zakochałam, strasznie mi podeszła :))
Margarytka02
23 maja 2014, 09:27Moja droga , dzięki za miły wpis. Ja mam lęk wysokośći więc wiem co to za ból. Powiedz mi kochana jak Ty to robisz, że te twoje owsianki są takie gęste, gotujesz je na wodzie itd. czy jak. Co teraz z Twoim studiami, co w zamian? Pozdrawiam cię serdecznie owsiana panienko. Pa,pa
UlaSB
23 maja 2014, 10:14Jeśli chodzi o owsianki, to te, które są na zdjęciach były w większości gotowane na wodzie tak długo, aż ją całą wchłonęły, ewentualnie zalewałam je wodą (nie za dużo) i wstawiałam na noc do lodówki :) A studia? Studiuję dalej, po prostu w przyszłym semestrze muszę zrobić ostatnie zaliczenie, ale to tak niewiele, że nawet się specjalnie nie przejęłam :) Pozdrawiam!
Grubaska.Aneta
23 maja 2014, 08:51Moje czereśnie jeszcze zielone:/
UlaSB
23 maja 2014, 10:12Ja mieszkam trochę bardziej na południu, więc u nas wszystko wcześniej dojrzewa :))
Grubaska.Aneta
23 maja 2014, 12:41No ja też z Południa Polski:)
siczma
23 maja 2014, 00:21Kalarepa? Smaczne to? ;)
UlaSB
23 maja 2014, 10:12Kalarepa? Ja też uwielbiam :) Smakuje trochę jak głąb od kapuchy :) Nie jadłaś nigdy w zupie żadnej? :)
siczma
23 maja 2014, 14:24W zupie jadlam, ale nigdy na surowo;)
puszek.
22 maja 2014, 23:29noo szalejesz z czeresniami;)
UlaSB
23 maja 2014, 10:10Nie mogę się powstrzymać ;)
siwa1984
22 maja 2014, 22:53Fajnie, że napisałaś bo... tęskniłam :)! Jak zwykle czytając Twój wpis o godz. ok. 23.00 dostałam ślinotoku. Muszę się wybrać jutro do rossmana po liofilizowane owoce i morwę bo mi narobiłaś ochoty. Pozdrówki:)
UlaSB
23 maja 2014, 10:10Hahah, dziękuję bardzo! Ja też za Wami tęskniłam i w końcu resztakmi sił, ale zrobiłam wpis ;) Morwę dostałam w bio-sklepie, jakieś 2,50 €/100 g :)
nataliaccc
22 maja 2014, 22:18w końcu:-) brakowało mi Ciebie!:* jak zwykle pychaśnie u Ciebie:*
UlaSB
23 maja 2014, 10:09O, strasznie mi miło! :DD
kiki83
22 maja 2014, 21:57O rety, nie ma to jak atak paniki na drzewie ;) dotychczas jadlam tylko swieza morwe, chetnie sprobowalabym tez takiej, pzdr!
UlaSB
23 maja 2014, 10:09Ja nigdy świeżej nie jadłam, też jestem ciekawa, jak smakuje :) W ogóle nigdy wczesniej nie jadłam morwy :)) A atak paniki był faktycznie mało fajny... ;)
minikate
22 maja 2014, 20:49haha też się trochę dziwiłam o co chodzi z tym wyzwaniem rowerkowym, ale pomyślałam, że może pomyliłaś sekundy z minutami i dlatego ochoczo dołączyłam do grupy :P Czereśni jeszcze nigdzie nie upolowałam, a też je uwielbiam :( ale pocieszam się truskawkami i też nie jest źle :)
UlaSB
23 maja 2014, 10:06Wyzwania rowerowego nie robię, bo niestety nie mam wływu na pogodę (dziś np. leje, a miałam zamiar pojeździć...). Ja czereśni też długo nie widziałam, ale teraz jak są, to jem je po prostu na kilogramy :)) A teuskawki w tym roku mi nie smakują, jakieś takie są... bez smaku :))
ar1es1
22 maja 2014, 20:35Te owsianki smakowicie wyglądają. Rowerek w powietrzu jest fajny z AB rippera-polecam;-)
UlaSB
23 maja 2014, 10:05Na pewno sobie obejrzę, chociaż nie chcę się na razie katować jakimiś programami treningowymi - ilość mięśni w moich udach jest równa 0, dlatego zaczynam powolutku :))