Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Fotomenu UliSB i apteczne zakupy.


Dobry wieczór!

Dzisiejszy dzień zaliczam do tych kompletnie zdezorganizowanych. Wstałam późno, bo o 09:30 (zaplanowałąm sobie, że wstanę o 09:00), bo wczoraj jakoś długo nie mogłam zasnąć. Zjadła śniadanie, posiedziałam przy kompie... posprzątałąm trochę, poszłam po zakupce. Z tymi wszystkimi siatami, wesoło wystającym z reklamówki porem i mniej wesoło przylepionymi do czoła mokrymi od potu włosami (tak się cholernie zgrzałam, bo na dworze pizgało, a w tych wszystkich sklepach 30+) polazłam jeszcze do fapteki. Potrzebowałam kortyzonu, gdyż albowiem jak co roku powróciła do mnie ukochana wysypka. Drapię się wszędzie. Zaczęło się na zgięciu łokcia, teraz przeszło na całe ciało prawie. Przez kilka lat cierpiałam na atopowe zapalenie skóry (podobno, bo z całą pewnością nie stwierdzili) i chociaż w zasadzie E mnie z tego wyleczył (a nie ci cholerni lekarze), to czasem, szczególnie zimą i jesienią, mam nawroty. Krótkotrwałe bo krótkotrwałe, ale zawsze. Szlag mnie trafia, bo siedzę i się drapię, a im bardziej się drapię, tym bardziej swędzi. Alergii u mnie brak, bo badałam. Ot, jak nie urok to sraczka.

No ale wracając do fapteki. Poszłam i mówię, że ten kortyzon. To mi babka zaczeła opowiadać o wadach kortyzonu (z których to wad doskonale zdaję sobie sprawę, ale co ja poradzę, że tylko to pomaga?) i żeby do dermatologa. No mało się w głos nie roześmiałam. Latami, całymi latami biegałam jak ze sraczką po lekarzach i tylko byłam coraz uboższa w kasę, bo se przecież eksperymenty na mnie przeprowadzali. Więc dała mi ten kortyzon (bez recepty, 0,5%, ale mocniejszy mi niepotrzebny, bo wiem, że to za kilka dni przejdzie), a do tego jakieś próbki kosmetyków na AZS - jedną (a właściwie dwie) z La Roche-Posay i jedną z Dermasence.

To duże z prawej to szampon.

A tak się to z LRP prezentowało w środku:

Jedno to jakieś łagodząco-myjąco-dezynfekujące, a drugie jakieś natłuszczająco-łagodzące. Będę wypróbowywać, a co! Jeszcze jak za friko dają... ;)

Poza tym chciałam Nizoral, bo poza tą wysypką mam od niedawna... łupież. I to taki, że niech go cholera. Znikąd się wziął. I mój superultramegahipernowoczesny szampon anty z inteligentnymi granulkami, z których każda ma wyższe wykształcenie nie pomaga. No to dawaj mnie wypytywać, co to za łupież... Dziewczyny, pół godziny tam byłam, zgrzana jak pies, a za mną kilometrowa kolejka :) W końcu kupiłam jakiś tam szampon i będę od jutra wypróbowywać. I tak we wtorek mam iść do lekarza, bo oprócz swóch wymienionych wyżej doległości mam jeszcze niedającą się leczyć aftę, czy ki ch... I też już facet wszystkim próbował, i kortyzonem, i nystatyną - nic. Wtedy go zapytam i o ten łupież i o tę wysypkę - bo może to wszystko razem trzeba leczyć? Tak że fajnie mam... I żebym ja jeszcze nie dbała o higienę, ale dbam jak cholera. Mam nawyk mycia rąk co 10 minut... Wiem, że to za często, ale właśnie się boję bakterii i brzydzę sie ich :)

Dobra, koniec tych ohydztw. Lecimy z fotomenu.

Śniadanie: dwie kanapki z pełnoziarnistym chlebem. Jedna z tą dziwną mielonką z indyka, a druga z wegańskim chorizo. Obie suche jak jasna cholera, ale to wina tego głupiego chleba.

II śniadanie: późno i nie było czasu robić zdjęcia. Koktajl bananowy.

Obiad: sałatka a l gyros z kurczakiem. Mało fotogeniczna, ale pyszna ^^

Podwieczorek: sojowy jogurt naturalny zblendowany z mango i odrobiną miodu.

Kolacja: resztka zupki z wczoraj i pół jabłka, też z wczoraj :)

Mało węgli, ale i ruchu było dzisiaj mało :)

Co do ćwicze ń, to wczoraj zaszalałam - ponad pół godziny! (jak na mnie to dużo ;)). Mianowicie zrobiłam rozgrzewkę z Mel B i dwa odcinki domowego aerobiku z Morąg TV :) A się fajnie po tym czułam :)

Nie wiem, czy dzisiaj coś ruszę, nie bardzo mi się chce. Niby miałam cały dzień coś do roboty, ale szału nie było i tak się... nijako czuję :)

Wam tymczasem życzę miłego wieczorku i do napisania!

Ula

  • ar1es1

    ar1es1

    14 lutego 2015, 13:56

    Mi na problemy ze skórą bardzo pomogła suplementacja omega 3.

  • kamci.a

    kamci.a

    12 lutego 2015, 15:11

    Masakra, niedokształceni lekarze, bo inaczej tego ująć nie mogę. Z rakiem sobie radzą najlepsi, a AZS teoretycznie idiota powinien, ale jednak nie. Ostatnio miałam też z nimi przygodę, wmówiono mi chorobę, kasę wydałam, a okazało się, że to co miałam było wynikiem pocierania tego miejsca...;/ Obecnie sama męczę się w włosami, strasznie wypadają wręcz podchodzą pod łysienie androgenicznie, ale powoli własnymi metodami zaczyna być ich więcej. Życzę Ci powodzenia i dużo cierpliwości do lekarzy;/

  • nataliaccc

    nataliaccc

    12 lutego 2015, 11:35

    odpowiednio dobrane leczenie to podstawa a z tym niestety lekarze często mają duże problemy. Poza tym wiesz co nie wiem czy Ci by to pomogło i czy to normalny łupież, ale ja kiedyś miałam straszny. Wstydem było chodzić do szkoły, bo dosłownie płaty mi odchodziły. Nic nie pomagało. Nawet ten Nizoral a on według mnie i tak jest mega drogi. Mama któregoś razu przyniosła mi do domu szampon i o dziwo ten jako jedyny pomaga mi bardzo. Używam go już wieleee lat i łupieżu mam zero. Znany jest bardzo i bym nigdy nie przypuszczała, że może mi tak pomóc. Spróbuj pantene pro v przeciwłupieżowy:-) a nóż pomoże i tyle kasy nie trzeba będzie tracić:P

    • UlaSB

      UlaSB

      12 lutego 2015, 11:56

      Używałam kiedyś tego szamponu, ale niestety w moim przypadku nie radził sobie nawet ze zwykłym łupieżem :) Może to jakiś stres, bo trochę go ostatnio było... Zobaczę, co będzie za kilka dni :)

  • natalie.ewelina

    natalie.ewelina

    12 lutego 2015, 08:34

    ja tez sie lecze od 8 miesiecy na nesselsucht ...jestem zrozpaczona....trzymaj sie

    • UlaSB

      UlaSB

      12 lutego 2015, 11:55

      Choroby skórne są straszne niestety... Powodzenia w leczeniu!

  • Grubaska.Aneta

    Grubaska.Aneta

    11 lutego 2015, 22:41

    Współczuje tych problemów ze skórą bo osobiście lata męczyłam się z problematyczna skórą na twarzy.az wkońcu znalazłam odpowiednie maści które mi pomogły.

    • UlaSB

      UlaSB

      12 lutego 2015, 11:53

      Mam nadzieję, że nidługo mi to przejdzie, bo przecież zwariować można...