Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Koszmar obecnego lata, trochę zdjęć i spadek.


Hej dziewczyny,

jak Wam minął tydzień? Mnie okropnie, zresztą cała sytuacja ciągnie się od prawie dwóch miesięcy... Mianowicie od 6(!!!) tygodni (jutro zaczyna się siódmy) mamy gościa. Facet przyjechał z Chorwacji pozałatwiać jakieś tam swoje sprawy, przyjaciel domu możnaby powiedzieć. Z tym, że nie mój przyjaciel. Ten facet to chodzący koszmar i na wieść o tym, że ma do nas przyjechać, rozchorowałam się tydzień przed terminem wizytacji. Pomijam już milczeniem jego kretyńskie gadki, łażenie w rozpiętej koszuli i pokazywanie całemu światu (w tym mnie) swojego bufetu, który wygląda, jak by ten facet był w ciąży... z pięcioraczkami... dużymi. Pomijam milczeniem fakt, że wystawia na widok publiczny również swoją przepuklinę. Że śpi przy otwartych drzwiach, szpieguje nas, podłuchuje, od rana do nocy opowiada o swoich chorobach, gdzie i co go boli, jaki to on jest biedny, jak to j***bie matkę swojej żony (to takie chorwackie przekleństwo, na zasadzie "ch... jej w d..." - żonie znaczy się), swojej córcen i zięciowi; jaką to ma wspaniałą wnusię, jak to ona go kocha (mhm, bo uwierzę), jaki to on jest nieomylny, jacy wszyscy ludzie to idioci (w tym ja, bo się uczę - "przyjaciel domu" skończył AŻ podstawówkę...), jaki z jego szwagra szmaciarz (bo szwagier jest milionerem), jaka jego córka jest beznadziejna i jak to nic nie robi (jest głównym neurologiem w jednych z największych chorwackich miast), jaki to on jest zmęczony, jak to mu się żyć nie chce... Że żre (bo jedzeniem tego nazwać nie można) takie ilości słodyczy, czekolad, hamburgerów, pizzy i kurczaka z rożna, jakie są niespotykane we wszechświecie, a potem opowiada, jak to go żołądek boli i jak to się nie może wysrać (autentyko). Że od rana do wieczora łyka jakieś tabletki, aktorzy, jaki to on jest chory (wczoraj się wybierał na pogotowie, bo przecież ledwo żył, po czym pół godziny później cudownie ozdrowiał, wskoczył na rower i pojechał na codzienną podróż po mieście, coby pozawracać ludziom dupę). Że obrabia wszystkim zad w ogóle się z tym nie czając. Że nie ma własnego życia, że nie chce i nigdy nie chciał pracować. Że wychodzi z założenia, że kogokolwiek interesują jego wyssane z dupy problemy, słabo zagrane napady bólu, co mu powiedzieli lekarze i że tylko czeka, żeby ktoś mu współczuł. Ja w ogóle na te głupoty nie reaguję, po prostu dziada ignoruję. Ale jak do ciężkiej cholery można siedzieć komuś na głowie przez 6 TYGODNI?!?!?! I ignorować przy tym wszelkie aluzje sugerujące, że może czas się spakować i wypieprzać do siebie? 

W zeszłym tygodniu powiedział, że w niedzielę (dzisiaj) chce być w Chorwacji. W piątek oświadczył, że może pojedzie we wtorek. Rozpłakałam się na środku ulicy, jak mi E powiedział. Wczoraj, kiedy wszyscy troje siedzieliśmy w kuchni (unikam tego debila jak ognia, ale nie zawsze się da), wystrzelił nagle, że jemu jest tak strasznie przykro, że się przeciągnęło (gówno prawda, wcale mu nie jest przykro) i że on najpóźniej w piątek pojedzie. Odwrócilam się do okna, żeby nie widział wyrazu mojej twarzy i cisnących się do oczu łez. Myślałam, że eksploduję. W ogrodzie postawiłam E ultimatum: albo ten pasożyt wyjedzie najpóźniej do środy, albo ja tu zrobię taki wiatrak, że nigdy więcej nie strzeli mu do głupiego łba, żeby w ogóle tu przyjechać. I naprawdę gdzieś mam konsekwencje - i to, czy walnie focha na E, i to, co będzie o mnie opowiadał po znajomych (swoich, wspólnych na szczęście nie mamy), że jaka to ze mnie niewdzięczna suka i w ogóle. A niech idzie w... Im dalej, tym lepiej. 

W bezsilnej złości nazwałam go w myślach "starym rurecznikiem" (bo "starą rurą" nie wypada). I nawet opis z Wikipedii pasuje: "Rurecznik mułowy, można go spotkać (...) w mulistym dnie w wodach słodkowodnych. Rurecznik stanowi ważny składnik fauny dennej (najbardziej dennej, jaką znam...). Żyje w mule tworząc kolonie złożone z wielu osobników." - ten też, sam ze sobą nie wytrzymuje, musi mieć towarzystwo...

Sytuacja jest bardzo skomplikowana, bo z różnych względów, o których nie chciałabym teraz wspominać nie możemy tak po prostu go wywalić. Ale mnie to już nie interesuje i jak noga boga - jak będzie trzeba, to urządzę taką awanturę, że wyjedzie tego samego dnia. E ma czas do dzisiejszego wieczoru. Jak on tego nie załatwi, to ja to zrobię. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, musiałam się wygadać...

Na wadze znów zanotowałam spadek - ważę równiutkie 80 kg :) Nawet nie potrafię się ucieszyć. Jestem zdekompletowana, rozsypana psychicznie i od 3 dni tylko płaczę. Ten weekend w ogóle jest straszny i cieszę się, że powoli się kończy. Już niedługo i ucieknę do Polski...

Ten spadek to też efekt nerwów, niejdzenia i picia zbyt dużych ilości alkoholu. Ale nie widzę innego wyjścia, żeby sobie poprawić humor -_-

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wrzucam kilka fotek jedzenia. Wierzcie, że nie miałam głowy do robienia zdjęć...

Spaghetti napoli z tuńczykiem:

Żółty arbuz:

Uczelniane sałatki:

Zupa pomidorowa z ryżem:

Pseudocurry z ryżem basmati i jaśminowym i pomidorami

To samo, tylko z grzanką:

Pomidorowa z rozgotowaną mozarellą:

Czerwony arbuz (zeżarłam cały plaster):

Po tygodniu iberyjskim w LIDL-u: kwaśne sardele, grzanka z masłem

Grzanki na śniadanie (ale jedną zdążyłam pochłonąć, zanim wpadłam na to, że nie mam zdjęcia :)):

Uczelniany obiad: kalmary, sałatki, bifteki:

Dwa burgery wołowe z LIDLA (95% mięsa - pyszne), sałatka, bagietka:

Zupa-krem z kurek:

W zasadzie nie wygląda na to, że mało jem. W zasadzie jem normalnie. W zasadzie... Dwa posiłki dziennie :/ Ale jak widac można schudnąć również jedząc biały chleb, masło, biały ryż i smażone na głębokim oleju kalmary :)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nic to, nie zanudzam Was dalej. Idę odrabiać lekcje na jutrzejszy rosyjski, a później zobaczę, co będę robić. Najchętniej wkoczyłabym pod kołdrę i ukryła się przed całym światem. Z książką w ręku. W ciągu ostatniego tygodnia przeczytałam ich 5, wczoraj zaczęłam szóstą.

Trzymajcie się cieplutko, buziaki!

ula

  • czarnaOwca2014

    czarnaOwca2014

    15 lipca 2015, 18:07

    Ja też jestem w gronie która cię podziwia że tak długo WYTRZYMAŁAŚ :D Jeśli chodzi o arbuza to jak smakuje ten zółty? Jakoś naszła mnie na niego ochota bo już długo go u nie których osób widzę ;p

  • Shibutek

    Shibutek

    14 lipca 2015, 11:57

    Pyszności ;) A ten facet... koszmar...

  • Magdalena762013

    Magdalena762013

    13 lipca 2015, 22:39

    Dołączam do grona tych, ktorzy Cie podziwiaja za wytrzymanie tak dlugo. Jesli dobrze mysle nie mieliscie innego wyjscia - pewnie jakas przysluga... A moze po prostu teraz moglas otrzymac telefon i musicie Pilnie wyjechac?? (Pod jednym z dan- same smakowitosci dzis - doczytalam sie o pierwszej wojnie swiatowej?)

  • Monika123kg

    Monika123kg

    13 lipca 2015, 19:28

    U mnie weekend do dupy ( problemy rodzinne , czasami tak bywa : ) . A arbuz żółty , jak smakuje ?

  • aska1277

    aska1277

    13 lipca 2015, 19:27

    Menu super :)

  • MadameRose

    MadameRose

    13 lipca 2015, 16:43

    Żółty arbuz...u nas rzadziej spotykany, ale smaczny chyba nawet bardziej od czerwonego.

  • Mirajanee

    Mirajanee

    13 lipca 2015, 12:15

    Jest takie stare powiedzenie "ryba i goście po trzech dniach śmierdzą", masakra, jak można sie tak zachowywać - kompletny brak kultury, taktu i szacunku do gospodarzy :/ Mam nadzieję, że już wkrótce będziesz mieć problem z głowy, podziwiam Cię w ogóle, że tak długo wytrzymałaś.

  • fiterka

    fiterka

    13 lipca 2015, 10:42

    Menu fajne jak najbardziej ale ten gość...masakra ...zresztą powiem Ci z własnego doświadczenia ,że nawet najwspanialsi goście zaczynają byc meczący ,gdy ich wizyta trwa za długo ....wytrwałości kochana tule!

  • apssik

    apssik

    13 lipca 2015, 06:38

    zeby schudnac to trzeba tez zjesc :) a ze czasem trafia sie smazone etc to nic nie szkodzi! wspolczuje wspollokatora, tak samo postapilabym na Twoim miejscu tylko ze duzo wczesniej pewnie bym wybuchnela znajac mnie :) powodzenia!

  • Wiosna122

    Wiosna122

    12 lipca 2015, 23:27

    jak ja nienawidzę takich ku.... inaczej tego nie ujmę

  • Majkkaa4

    Majkkaa4

    12 lipca 2015, 22:49

    zabiłabym drania...wystaw mu walizkę

    • UlaSB

      UlaSB

      12 lipca 2015, 23:00

      Tak chyba zrobię...

  • kachna_grubachna

    kachna_grubachna

    12 lipca 2015, 21:52

    w końcu się wyniesie :) będzie dobrze...

    • UlaSB

      UlaSB

      12 lipca 2015, 23:00

      Mam nadzieję :)

  • EwaFit

    EwaFit

    12 lipca 2015, 20:58

    masakra z takim facetem w domu, zmęczyłam się nim po przeczytaniu wpisu a Ty go musisz znosic codziennie...strasznie nie lubię malkonentów, gości co szukają tylko, jak to sie pocieszyć mysląć że inni to debile. Gratuluję spadku wagi

    • UlaSB

      UlaSB

      12 lipca 2015, 23:00

      Och, ja też nie znoszę takich ludzi... Jestem dość zamknięta w sobie i po prostu nie rozumiem potrzeby opowiadania wszystkim wokół o stolcach, zastrzykach i swojej prostacie ;-) I masz rację - można zachorować od samego słuchania tych bzdur...

  • nussell

    nussell

    12 lipca 2015, 19:16

    Masz ciężkie dni, mam nadzieję,że pasożyt wyjedzie jak najszybciej. Co do wago to gratuluję i gonię Cię.

    • UlaSB

      UlaSB

      12 lipca 2015, 22:58

      W takim razie ja również gratuluję i trzymam kciuki za dalsze sukcesy! ^^

  • kacper3

    kacper3

    12 lipca 2015, 15:16

    Kurcze przgiglane! I tak jestes wytrzymala 6 tyg. Podziwiam i sle uklony. Ale nie rozumiem, jak ludzie moga byc takimi idiotami i pasorzytami -przepraszam za dosadnosc:-) :-) chodz wiem, ze sptyka sie rozne osoby. Twoj facet powinien zachowac sie jak Facet i i go dostaczyc na lotnisko przesylka ekspresowa ! A i poczekac az odleci bo nigdy nic nie wiadomo.

    • UlaSB

      UlaSB

      12 lipca 2015, 22:57

      Tak jak pisałam, to nie takie proste :) Wytrzymaliśmy co prawda tyle czasu, ale teraz i E skończyła się cierpliwość... Ja akurat zawsze podziwiam4jego zdolność do bezkonfliktowego rozwiązywania problemów, ale tutaj chyba nawet jego talent nie pomoże :/ Zobaczymy co z tego wyniknie :)

  • Weronika.1974

    Weronika.1974

    12 lipca 2015, 14:27

    Gość jak ryba po 3 dniach śmierdzi ;-) Stare przysłowie ale prawdziwe :-) Ale siedzieć komus na głowie 6 tgodni to już szczyt chamstwa!!!! Życzę wytrwałości :-)

    • UlaSB

      UlaSB

      12 lipca 2015, 22:54

      Ha hah, dokładnie, jakie to prawdziwe! :) Nie dziękuję na wszelki wypadek :)

  • silvie1971

    silvie1971

    12 lipca 2015, 13:53

    Mam nadzieje, ze uda sie go wykurzyc. Niecierpie takich typkow, ale 6 tygodni to wiecje niz przegiecie. Osoby, ktore lubie po 2 tygodniach zaczynaja mnie draznic, a nie lubiany gosc to juz wogole. Nie mialabym oporow przed dzika awantura, zeby dotralo do typa, ze ma spadac i to ez wzgedu na konsekwencje. Trzymam kciuki za udane pozbycie sie pasozyta

    • UlaSB

      UlaSB

      12 lipca 2015, 22:53

      Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć :) Mam nadzieję, że uda nam się go w końcu wykurzyć. Próbowaliśmy po dobroci, ale nie idzie... Już chciałam rozpocząć burzę, ale Gnom nas teraz unika, wrrr. ..

  • angelisia69

    angelisia69

    12 lipca 2015, 13:37

    jej jaka masakra!!!Nie dosc ze obcy,wiec zbytniej swobody przy nim nie ma to na dodatek CHAM!!!!I te jego zwyczaje o ktorych opisujesz,poprostu masakra!Nie wyobrazam sobie jak ludzie moga byc tak bezszczelni i to na dodatek w gosciach,rozumiem ze twojemu facetowi glupio go tak wygonic itd.ale powinien stanac murem za toba i cos wykombinowac zeby sie goscia jak najszybciej pozbyc.Wspolczuje ci szczerze bo sama nie wiem jakbym w takiej sytuacji postapila.Poprostu sobie tego nie wyobrazam :/ Pysznie i roznorodnie u ciebie jak zawsze ;-) chyba w przyszlym tyg. rozmroze kalmary :P To zmykaj do nauki poliglotko :P

    • UlaSB

      UlaSB

      12 lipca 2015, 22:51

      Och, on staje murem za mną, tylko chyba sam nigdy się z czymś takim nie spotkał i nie wie, jak tę sprawę rozwiązać, żeby nie było syfu... :( Póki co postanowiłam mu zaufać i zostawiam sprawy w jego rękach :) A klamry polecam, są świetne przy takiej letniej pogodzie :) Buziaki!