Trudny tydzień, trudny czas. Żeby jeszcze był on związany z dietą, to z Bogiem sprawa, ale nie. Realizowanie zadań w związku z odchudzaniem i brak możliwość pomocy najbliższym, gdy jest się od nich o 1200 km. to zadanie ponad miarę, ale daje radę. Może nie tryskam energią tak jak powinnam, ale wiem, że z każdym krokiem realizuję swoje własne cele. No cóż, takie życie wybrałam i już tego nie zmienię.
annaewasedlak
23 kwietnia 2016, 10:56Będzie lepiej trzeba być dobrej mysli. A rozłąka z najbliższymi jakiemuś celowi służy przecież. Pozdrawiam
Urszula1705
23 kwietnia 2016, 11:23Dziękuję za wsparcie. Jak na razie dobre myśli mnie nie opuszczają, choć czasami mam chwilę zwątpienia. Wiem jedno, nie zrobię kroku w tył, nie ma mowy :) Pozdrawiam.
annaewasedlak
23 kwietnia 2016, 14:01I tak trzymaj Pozdrawiam