Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 886
Komentarzy: 4
Założony: 17 sierpnia 2020
Ostatni wpis: 17 sierpnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Użytkownik4083595

kobieta, 39 lat, Oslo

183 cm, 94.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

17 sierpnia 2020 , Komentarze (4)

Od początku mojej *zabawy z dieta schudłam 7kg, a przynajmniej tak mówi moja waga. Czyli niby nie mało. Niestety nikt nie zauważa ubytku mojej wagi, a ja chciałabym, żeby ktoś łechtał moja próżność :D No chyba 7 kilogramów, to nie jest "woda, która schodzi na początku". Ale gdzie te oh-ahy, które słyszałam podczas ostatniej utraty kalorii (wtedy, to była zasługa siłowni)?

Postanowiłam robić pomiar centymetrów, bo to by mi dało lepszy przegląd moich wyników.
Znajoma, która tez jest na diecie z Vitalii schudła 2 kg, a w przeliczeniu na centymetry, to -5 w brzuchy (w miesiąc). Wydaje mi się to bardzo dobrym wynikiem!

I tak oto zaczęły się poszukiwania mojej miarki: "no bo przecież ją mam", "przecież jeszcze wczoraj była tutaj". I tak już szukam drugą godzinę... poddałam się. Nie ma, to nie ma- diabeł ogonem przykrył. Doszłam do wniosku, że metoda linijki i sznurka, tez jest ok.... więc zaczęłam szukać linijki: " tej długiej, metrowej", "no bo przecież ją mam", "przecież jeszcze wczoraj była tutaj".

I wtedy zdałam sobie sprawę z burdelu, który tuta panuje!

Na moje nieszczęście, ten nieład panuje nie tylko w mieszkaniu, ale tez i w mojej głowie. Z depresją zmagam się od kilku lat i już się przyzwyczaiłam, że raz na miesiąc mam myśli jakie mam i czuje się, jak się czuję. Popłaczę i pogadam sobie o śmierci, beznadziejności, braku nadziei i zmęczeniu życiem. Zapytam kilka razy Mr. Dee przed snem czy mógłby mnie zabić, bo sama nie jestem na tyle silna, żeby to zrobić... a za 3 dni będzie znowu ok.
Dobrze, że bliskie mi osoby nauczyły się ze mną żyć i rozmawiać i już nie słyszę "bo siedzisz w domu, idź na spacer".

Koleżanka mnie namawia na rozmowę z psychoterapeuta on-line. Sama zdecydowała się na taki krok i próbuje mnie zmusić....ale ona  jeszcze nie wie, że mi nie wolna kazać i zmuszać ;)
Jakoś....nie czuję tego. Od marca mam skierowanie do poradni psychologicznej, ale chyba jeszcze muszę do tego dorosnąć.

A wracając do miarki, będzie trzeba kupić nową....to i stara się znajdzie. Typowo. A jak już ludzie nie chcą łechtać mojej próżności , to może ujemne centymetry podniosą mnie na duchu.

*zabawa, znaczy, że nie odczuwam jakiejś katorgi bycia na diecie, bo jem same dobre i pyszne potrawy.