Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
16.01.2014, Dzień 16.

Od 1 stycznia zaczęłam znowu odchudzanie na poważnie.Miałam dość, tego, że ciągle chudne i tyję. Waga w ubiegłym roku na przełomie stycznia i lutego wskazywała około 62 kg. Obecnie... 67,8 kg. ( 1.01- 71 kg) Ładnie. Nie  zjebałam tego ja a moja nadkwasowość. Przez nią czułam się osłabiona, brzuch mi puchł jak gąbka, nie tylko brzuch, w listopadzie płakałam, bo nie mogłam dopiąć się w spodnie- nie wiedziałam co jest grane- jadłam zdrowo a pękałam w szwach...
Dobrze, że mam te tabletki, bo bym sie czuła jak bela.
Po miesiącu brania- opuchlizna zeszła, a ja mam lepszy nastrój, na cokolwiek. Nic przyjemnego takie puchnięcie z niewiadomych przyczyn. Naprawdę. I uczucie, że masz na szyi zawiązaną jakąś apaszkę bardzo mocno- tak się czułam w wersji opuchniętej- NIC PRZYJEMNEGO.

Jeść zdrowo - najważniejsze.
Nie stać mnie na siłownie, fitness czy inne aerobiki, chociaż posiadając taki karnet miałabym większą motywację do ćwiczeń.

Prócz twistera nie posiadam innego sprzętu sportowego.

Mam jedynie pokój, w którym mogę ćwiczyć.

  • karolcia191993

    karolcia191993

    16 stycznia 2014, 17:58

    jeść zdrowo - dokładnie ;))

  • Kamila914

    Kamila914

    16 stycznia 2014, 12:18

    Nie musisz chodzić na siłownię. Bieganie, ćwiczenia w domu (dywanówki). Ewka, Mel B itd. Mi szkoda kasy na siłownię :) Będzie dobrze :*