Od 1 stycznia zaczęłam znowu odchudzanie na poważnie.Miałam dość, tego, że ciągle chudne i tyję. Waga w ubiegłym roku na przełomie stycznia i lutego wskazywała około 62 kg. Obecnie... 67,8 kg. ( 1.01- 71 kg) Ładnie. Nie zjebałam tego ja a moja nadkwasowość. Przez nią czułam się osłabiona, brzuch mi puchł jak gąbka, nie tylko brzuch, w listopadzie płakałam, bo nie mogłam dopiąć się w spodnie- nie wiedziałam co jest grane- jadłam zdrowo a pękałam w szwach...
Dobrze, że mam te tabletki, bo bym sie czuła jak bela.
Po miesiącu brania- opuchlizna zeszła, a ja mam lepszy nastrój, na cokolwiek. Nic przyjemnego takie puchnięcie z niewiadomych przyczyn. Naprawdę. I uczucie, że masz na szyi zawiązaną jakąś apaszkę bardzo mocno- tak się czułam w wersji opuchniętej- NIC PRZYJEMNEGO.
Jeść zdrowo - najważniejsze.
Nie stać mnie na siłownie, fitness czy inne aerobiki, chociaż posiadając taki karnet miałabym większą motywację do ćwiczeń.
Prócz twistera nie posiadam innego sprzętu sportowego.
Mam jedynie pokój, w którym mogę ćwiczyć.
karolcia191993
16 stycznia 2014, 17:58jeść zdrowo - dokładnie ;))
Kamila914
16 stycznia 2014, 12:18Nie musisz chodzić na siłownię. Bieganie, ćwiczenia w domu (dywanówki). Ewka, Mel B itd. Mi szkoda kasy na siłownię :) Będzie dobrze :*