**na potrzeby tego wpisu miasto = ten portal ;)
Kilka dni temu zaczęłam biegać. Dzięki mojej koleżance, która natchnęła mnie i zmotywowała. Dziękuję!
Zaczęłam też mniej jeść. Ale już zdążyłam się potknąć kilka razy i zjeść jakieś śmieci. Nie poddaję się. Jestem wytrwała i mam swój cel.
Dobrze, dobrze jest biegać. Dobrze jest się ruszać. Na razie nie są to jakieś spektakularne biegi. Ot biegnę w tempie przekraczającym 7 min na kilometr. Ot cała trasa ma jakieś 4km a z tego i tak całości nie przebiegam. Jest kilka przerw na krótkie marsze.
Ale co z tego, że wyniki nie powalają? Wzięłam dupę w troki i zaczęłam coś dla siebie robić! Nie odwlekając do wiosny, do lata, do jesieni, do jutra. Do wiecznego nigdy. Nie. Zaczęłam!
I obym szybko nie skończyła!