cieszę, sie, że po tygodniu pracy mogę powiedzieć, że dalej jestem na diecie i w nią nie zwątpiłam, ani nie miałam aż tak dużego kryzysu. Najgorsza była sobota... przyszli znajomi i trzeba było coś podać. Więc była karpatka, kurczak ze szpinakiem i tortille z majonezem i na koniec pumpernikiel z łososiem. Wszystko przygotowywane przeze mnie. Cieszę się niezmiernie że pochłonęłam tylko jednego kurczaka i kilka kanapeczek. spokojnie doszłam do 1000 kcal i co najważniejsze nie przekroczyłam ich :-) jupiiiii :-) a kolejna zasadzka.. obiad u mamusi :-) na szczęście okazało sie, że jest na diecie antyalergicznej. :-)
wiedzieliście o tym , że te malutkie marcheweczki są tak naprawdę "strugane" z takich zwykłych dużych marchwi? czy to prawda...? nie mam pewności.. ale kto widział jak marchewki rosna to one nigdy nie przybierają takich kształtów nawet jak są malutkie...
no i najtrudniejsze... 6 waidera czwarty dzień za nami uff.. :-)
Wampierz
24 stycznia 2013, 00:42gdzie ty dorwałaś te marcheweczki? jakoś nigdy nie chce mi się obierać i kroić dużych, żeby wziąźć sobie jako przegryzkę do pracy
veronisse
22 stycznia 2013, 09:59dzieki :-) masz racje jest mega trudna, póki co jestem po piatym dniu ale całe szczesćie jeszcze daje radę. Daje mi to mnóstwo satysfakcji :-)
grubas002
20 stycznia 2013, 22:516 waidera jest strasznie trudna, powodzenia :)